ania toruń pisze:No ja też mam nadzieję że poszło sprawnie i jednak nie umarłaś!!!
Agn żyje, ale jak pytałam czy chce, żeby coś napisać w jej wątku, to znowu gadała o tym zbieraniu na wieńce i umieraniu.
Przeprowadzka kotów poszła sprawnie. Miałyśmy do dyspozycji 8 transporterów, w tym 3 duże. Zrobiłyśmy trasę 2 razy, bo zabierałyśmy jeszcze wiele domowych drobiazgów.
Oczywiście jak na przeprowadzkę przystało - czegoś zapomniałyśmy i oczywicie jak na przeprowadzkę kociego domku tymczasowego przystało - zapomniałyśmy ...kota. W drugiej turze jechały 3 koty, które musiały być każdy osobno w transporterze: Raven, Kudłata i Białas.
Jak tylko ruszyłyśmy, Agn miała przemożne wrażenie, że CZEGOŚ zapomniała. Ujechałyśmy kawałek..............

Waligóra!!! Czarnuszek z zakręconym ogonkiem. Wróciłyśmy po niego - zdekotyzował się w boku kanapy.
W nowym mieszkaniu niektóre koty lekko wystraszone, niepewnie zwiedzały na ugiętych łapkach, tylko młodzież zachwycona mnóstwem nowych atrakcji. Hopi wygodnie rozłożyła się na posłaniu syna Agnieszki, a Kudłata usiadła na stoliku obok telewizora i wyglądała zupełnie jak posążek. Aż jej się oczka szeroko w wrażenia otworzyły: "Ale o co w tym wszystkim chodzi".
mieszkanko śliczne, funkcjonalne,
przed Agn jeszcze dużo pracy
balkon - rewelacja, siatkowanie w bliskich planach
Tila ma jutro obiecany długi spacer nad Wisłę
Agn zmęczona.