Raz mi się kocisko zakłaczyło, i to tak, że dostało zaparcia i gorączki. Biedny kiciuś dostał od pani wet dwa zastrzyki, a ode mnie czopki glicerynowe i olej parafinowy - nie zazdroszczę! Od tej pory pakuję w niego maltpastę czy chce, czy nie. Już się nawet nauczył "chcieć"
