Przede wszystkim zastrzegam, że ten post nie ma na celu zniechęcić Was do zakupu żwirku Brylant, a jedynie o czymś poinformować. Dla niecierpliwych i nieciekawych całej historii polecam ostatni akapit.
Zakupiłem dzisiaj dwa worki żwirku Brylant o zapachu leśnych owoców. Zawsze używałem bezzapachowego Benka compact (jasno-niebieski), ale postanowiłem, że spróbuję jak kocia zareagują na takie cudo. Do wyboru było kilka zapachów (konwalia, wanilia, zielone jabłuszko itp). Już przy kasie zwróciłem uwagę, że na torbie napisano pojemność 5 litrów, ale jakoś tak mało tego żwirku. Po drodze zatrzymałem się u znajomego sprzedawcy artykułów dla zwierząt i porównaliśmy z Benkiem i faktycznie wyglądało na to, że Benka jest więcej. W domu (miałem dzień wolny i nic zaplanowanego, stąd czas na takie eksperymenty) żwirek przesypałem do miski z oznaczeniami pojemności i 5 litrów nie było. Dwukrotnie zmierzyłem zawartość miarką i wyszły tylko cztery litry.
Zadzwoniłem pod numer z opakowania i okazało się, że żwirek jest produkowany przez firmę należącą do sieci sklepów Kakadu (tam też żwirek zakupiłem) i dla nich produkowany. Pan wyraził zdziwienie, że pierwszy raz słyszy itp. ale po krótkiej rozmowie (i moich argumentach, że jeśli w przeciągu tygodnia nie przedstawi mi kroków jakie poczynił to ja mu zrobię taką antyreklamę w internecie, że odczuje spadek sprzedaży) zobowiazał się porozmawiać z produkcją i skontaktować się ze mną. Oczywiście na wstępie zapisałem sobie dokładnie z kim rozmawiam. Powiedział też, że żwirek mogę zwrócić i dostanę pieniądze również za otwartą paczkę.
W drodze do sklepu zadzwonił do mnie pan z firmy produkującej żwirek i zaczął od tego jak to ja nie rozumiem, że informacja na opakowaniu to pojemność opakowania a nie jego zawartość i że przez różnicę w gradacji żwirku blah blah blah. Trafiła kosa na kamień bo jako konsument swoje prawa znam, nie na darmo studiowałem (między innymi) marketing i zarządzanie i w kaszę sobie dmuchać nie dam. Spokojnie acz stanowczo powiedziałem panu, że jeżeli kupuję torbę żwirku o pojemności pięciu litrów to spodziewam się, że w środku będzie pięć litrów żwirku a nie cztery. W ten sam sposób może sprzedawać 3 litry w worku na dziesięć i pisać pojemność 10 litrów. Jego przekonywania, że przy różnej gradacji i grubości żwirka to różnie wychodzi też do mnie nie przemówiły. Bo rozumiem, że żwirek różnej grubości przy objętości 5 litrów może mieć różną wagę, ale 5 litrów to 5 litrów i tu nie ma prawa być różnicy. Powiedziałem, że podając na opakowaniu informację "pojemność 5 litrów" i nic więcej, wprowadza w błąd klienta. W takim razie na opakowaniu powinno być napisane, pojemność 5 litrów, zawartość 4 litry. Na ciastkach też jest masa netto i masa brutto. Kiedy zaczął znowu, że ja nie rozumiem o tej gradacji to powiedziałem, że w takim razie rozmowa nie ma sensu i opiszę sprawę na kocich forach w internecie i powiadomię biuro ochrony praw konsumenta. Tu śpiewka się zmieniła i zapytał czego oczekuję. Na co ja powiedziałem, że nie oczekuję żadnych gratisów, a uczciwości.
Koniec końców zobowiązał się, że na opakowaniach pojawi się informacji o tym, że 5 litrów to pojemność worka, a zawartość jest inna. Czy tak będzie to się okaże. Za miesiąc sprawdzę.
A przy okazji okazało się, że oprócz zwrotu pieniędzy za żwirek, dali mi tenże żwirek gratis, plus kartę rabatową do sklepu na 7%.
Tak więc ostrzeżenie jest takie: w torbie żwirku Brylant na opakowaniu jest napisane pojemność 5 litrów, ale samego żwirku w środku tylko 4 litry. Teraz wiecie, chcecie to kupujcie. Sorry za tak długiego posta.






ja też jestem z tych 'czepliwych'.





