Nie moja zasługa.. Małe kociaki, to tak schodzą.. Poza tym teraz jest chyba na szczęście mała konkurencja.. O ich urodzie i charakterach nie wspominam, bo to w promocji

No to Funia nie ma już na kogo fukać.. Kociak-Kopytko-Sylwester pojechał właśnie do swojego domku z trzema kochającymi Dużymi i trzema innymi młodymi kociakami

Było mi ogromnie miło gościć Kluski w moim domu. Ktoś kiedyś napisał na Forum, że to dobry wynalazek takie tymczasowanie, bo ma się ogromną przyjemność ciągłego obcowania z maluchami (bo przecież nasi rezydenci szybko wyrastają z dziecięcego wieku). To prawda. Jest oczywiście obowiązek, odpowiedzialność, ale i w nagrodę dostaje się przepiękne mruczenie i obrazek zadowolonego i piękniejącego z dnia na dzień kotka. Najgorsze są z tego wszystkiego momenty, kiedy się trzeba w końcu rozstać i tego nie znoszę, jak każda z Was. Płaczę, przeklinam jak szewc, że muszę to robić, nie wiem jak mi to dane jest przejść bez utraty rozumu, bo przecież oddaję istoty, które są dla mnie ważne.. Na szczęście spotkania z Tymi Ciepłymi Ludźmi, którzy je adoptują dają nadzieję, że będzie tym maluchom dobrze w nowych domach.. Nie mogę przecież uznawać, że jedyną osobą na całym świecie jestem ja, bo tylko ja kocham i nie zrobię krzywdy.. Niech i inni mają radość z ich obecności i możliwość obdarzenia ich miłością.. To tyle wymądrzania się i filozofowania na temat kocich adopcji..
No a tak z innych atrakcji posiadania kociaków, to w końcu umyję łazienkę tak jak trzeba, odkażę i może za jakiś czas nie zauważę nowej plamki grzybnej na sobie i kolejnym kocie, jak to miało miejsce nawet dzisiaj...
