WAWA:Właściciel zmarł!Kasieńka już w swoim nowym domku:D

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto sty 27, 2009 0:21

Ale chyba problem podstawowy jest taki, że nie ma dla nich DT - ani razem ani osobno :( Pewnie, ze super by było umieścic Kasię na obserwacji u weta a Czarną w DT. Tylko skąd wziąc ten DT? :cry:

mirabella

 
Posty: 527
Od: Śro lis 26, 2008 13:50
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sty 27, 2009 0:25

piotr568 pisze:Czy dla Kasi nie powinniśmy poszukać jakiegoś szpitaliku przy lecznicy żeby mogła być pod obserwacją lekarską i żeby jakieś leczenie uspokajające od razu wdrożyć? Nie mam co prawda pojęcia czy jest w ogóle możliwość jakiegoś farmakologicznego redukowania stresu skoro kocie feromony nie pomogły :( W schronisku, szczególnie państwowym na Kasi postawią krzyzyk jeśli będzie w takim stanie :? A może dla bezpieczeństwa Czarnej należałoby je jednak rozdzielić skoro Kasia nawet Czarną zaczęła atakować?


Nie będzie żadnego leczenia bo NIE MA CZEGO LECZYĆ !
Proszę niektórych o to aby nauczyli się czytać !

Kotka przez większość swojego życia była tylko i wyłącznie ze swoim właścicielem! NAGLE człowiek śmiertelnie zachorował! NAGLE przychodzą obce pielęgniarki kilka razy dziennie, lekarze, córka z wnuczką Od rana do nocy – NAGLE przychodzą dwie obce osoby i je NAGLE zabierają. Pierwszy raz jadą samochodem – możliwe, że już nawet zapomniały co to jest wyjść poza pokój 15 metrów. Zostają zamknięte w klatce i ciągle zagląda do nich ktoś inny.

I WSZYSTKO BARDZO NAGLE !!!

I to nie są ludzie którzy potrafią sobie wytłumaczyć, tego co się z nimi dzieje.

A Wy WIELCY znawcy tylko byście faszerowali lekami.

Trochę czasu i cierpliwości – chyba, że brak w waszym słowniku takich pojęć.

Mam kotkę w domu z innymi kotami [odseparowaną] która była głodzona, zaniedbana, ma zaraźliwą grzybice nie tylko dla kotów ale i dla mnie, SZCZAŁA I SRAŁA WSZĘDZIE ! Udrapała mnie tak, że miałam wielki KRWIAK na dłoni, bo przebiła żyłę, drapała, rzucała mi się na nogi, biegała w kółko i nie można jej było zatrzymać.

Wszyscy doradzali mi, żebym ją uśpiła. I PO 4 MIESIĄCACH [ dla niektórych to za długo] przestała srać, szczać, i gryźć – grzybica jest w trakcie leczenia – nie jest to maskotka do międlenia ale miło na nią patrzeć i obserwować jak się zmienia. AVE.

I proszę zacząć czytać ze zrozumieniem – a nie tylko byście otumanili prochami i czekali aż sama przyjdzie na kolanka.

paulina777

 
Posty: 742
Od: Sob sie 11, 2007 12:29
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto sty 27, 2009 0:33

paulina777, ale przecież wszyscy rozumieją, że kot ma prawo byc nieszczęśliwy w tej sytuacji. Chodzi tylko o to, żeby wyeliminowac inne przyczyny tej agresji - zdaje się, że kotki nie były pod bardzo dobrą opieką więc mogą miec różne problemy zdrowotne. jeżeli Kasia jest chora i coś ją bardzo boli to jednym z objawów może byc agresja. Poza tym cała dyskusja jest trochę na wyrost - jeżeli kotki trafia do schroniska to nikt ich nie będzie na nic leczył ani się przejmował ich stanem :(
Ty zdaje się też nie czytasz, ze zrozumieniem - kotki nie mają DT, jutro nie będą miały gdzie się podziac. Nikt z tu obecnych nie może im dac DT - więc o czyjej cierpliwości mówisz? Lecznica to jedna z szans, żeby zyskac czas naszukanie DT. Chyba, że są u Ciebie i tam zostaną do czasu adopcji - w takim razie wycofuję wcześniejsze uwagi.

mirabella

 
Posty: 527
Od: Śro lis 26, 2008 13:50
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sty 27, 2009 0:44

Zacząłem pisać ale widzę że mirabella była szybsza. Może i lepiej. Mirabella, wyjęłaś mi to wszystko z ust, dokładnie te słowa. Podkreślam - koty zostały bez domu. W schronisku pójdą na zmarnowanie, nikt się nie będzie bawił w kociego psychologa. A swoim zachowaniem kotka sama nieświadomie może sobie w końcu też krzywdę zrobić. Przeczytaj jak nadzieja opisuje że kotka biega jak ślepa obijając się o sprzęty i ściany. Nikt rozsądny nie jest za faszerowaniem psychotropami "dla sztuki". i nikt nie mówi kategorycznie że tak trzeba zrobić. To są nasze rozważania, osób które być może po raz pierwszy mają styczność (nawet na odległość) z taką sytuacją.
Natalka [*] 17 lipca 2008, Sokółka [*] 22 lipca 2016 , Sierżant [*] 5 grudnia 2016 , Buras [*] 14 grudnia 2018, Agrest [*] 21 października 2019, Bura [*] 15 stycznia 2020, Skarpetka [*] 11 marca 2021, Merida [*] 7 stycznia 2023, Królewna [*] 21 lutego 2023, Colin [*] 27 maja 2023, Szuma [*] 19 lutego 2024, Pusia [*] 3 października 2024, Alan [*] 17 października 2024
Oddam starsze książki szkolne i akademickie
Wypożyczalnia łapacza - klatki-łapki i bytowe itp

piotr568

 
Posty: 6958
Od: Czw sie 30, 2007 17:42

Post » Wto sty 27, 2009 0:51

Kotki były w jednej z najlepszych klinik weterynaryjnych w Warszawie!
były zbadane wzdłuż i w szerz! Nic nie jest Kasi. Temperatura w normie, lekarze trzymali ja na rękach i nie była agresywna. Dostawała szału w klatce. Bez problemu dostała proszek na odrobaczenie i zastrzyk na wyciszenie rui. Tak owszem jest u mnie! Ale mam swoje koty i wspomnianą wcześniej kotkę z grzybicą zaraźliwą – i z oczywistych przyczyn nie mogę ich trzymać – w tej chwili jestem w trakcie odkażania całego mieszkania lampą jonizującą z zarodników grzybicy i wirusa kociego kataru które są w każdym zakamarku mojego mieszkania. Przez mieszkanie przewinął się również FIP, chlamydioza i różne inne zapewne nie odkryte zagrożenia dla kociego życia. Moje koty są teraz powywożone po rodzinie i znajomych bo mam też 5 tymczasów. W tym dwa małe kociaki najbardziej zagrożone na różne zakażenia – jutro wieczorem wracają i nie ma miejsca dla dziewczyn, chociaż wierzcie mi – bardzo bym chciała je zatrzymać.

Kaśka tylko bardziej by oszalała w klinice – poza tym jak już pisałam nie ma jej z czego leczyć.
Jak na razie dziewczyny schowały się do szafki w kuchni po dokładnym spenetrowaniu kuchni. Kasia jest spokojna i nie ma zamiaru się na nikogo rzucać.

Uważam, że można je rozdzielić, ponieważ nie wyglądają na jakieś szczególnie ze sobą zżyte.
Sam weterynarz uznał, że tak można właśnie zrobić.

Powtarzam po raz kolejny słowa weterynarza – Kaśki nie ma z czego leczyć – trzeba jej dać tylko czas na oswojenie z nową sytuacją. Może to potrwać w korzystnych warunkach tydzień a może to potrwać nawet 3 miesiące.

paulina777

 
Posty: 742
Od: Sob sie 11, 2007 12:29
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto sty 27, 2009 0:59

To świetnie, że fizycznie nic im nie dolega - pierwszy raz pojawiła się ta informacja. Co w takim razie dalej? :(

mirabella

 
Posty: 527
Od: Śro lis 26, 2008 13:50
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto sty 27, 2009 1:02

„Czy dla Kasi nie powinniśmy poszukać jakiegoś szpitaliku przy lecznicy żeby mogła być pod obserwacją lekarską i żeby jakieś leczenie uspokajające od razu wdrożyć?”


Jeżeli dajecie jakieś propozycje to proszę – dzwońcie, załatwiajcie, szukajcie. Bo same podpowiedzi w stylu „a może by” niestety nie wystarczą, tym bardziej, że były u b. dobrego weta który pracował w wielu schroniskach jako dr wolontariusz i potrzeba w tym momencie już konkretów a nie domysłów.


W schronisku mają ścisłe reguły postępowania i najpierw leczą a jeżeli nic kompletnie nie pomaga to faktycznie usypiają – i nie we wszystkich – a nawet w mniejszości – bo znam schroniska które od wielu lat walczą o życie zwierząt i godne warunki bytu nawet w najcięższych przypadkach – i znam kota który w schronisku jest już od 5 lat bo jest agresywny, nikt nie chce go adoptować. Kasia i Czarna właśnie tam miały iść ale mają sytuacje podbramkową i nie mają miejsc bo ich koty są już nawet na tymczasach w lecznicy.

Co do bezpieczeństwa Czarnej – sama weszła do Kasi do szafki i razem teraz śpią.

Nic dziwnego, że Kasia szalała mając w swoim towarzystwie szczekające psiaki nadzieji7, z którymi wcześniej nigdy nie miała styczności.

Stres do potęgi n-tej.

paulina777

 
Posty: 742
Od: Sob sie 11, 2007 12:29
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto sty 27, 2009 1:04

mirabella pisze:To świetnie, że fizycznie nic im nie dolega - pierwszy raz pojawiła się ta informacja. Co w takim razie dalej? :(



Tylko wyrozumiały i spokojny tymczas.
W innym wypadku Kaśka może nadal się tak zachowywać i nie wykluczone, że w końcu zrobi sobie krzywdę – o ludziach nie mówię, bo już to zrobiła i trzeba brać to pod uwagę – to tylko zestresowany kotek z obciętymi już pazurami :)

P.S. chciałam też dodać, że Sinea już pisała, że Kasi nic nie dolega (;

paulina777

 
Posty: 742
Od: Sob sie 11, 2007 12:29
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto sty 27, 2009 2:54

Wcale sie nie pomylilam mowiac ze draznia ja m.in. jakies zapachy w hoteliku a jak do tego to byly psy...
Ja sie tylko zastanawiam co sie stanie jesli do tego hoteliku trafi taki wlasnie klient a nie tymczas i bedzie sie tez tak agresywnie zachowywal...
Obrazek ObrazekObrazek

sarra

 
Posty: 1896
Od: Czw paź 09, 2008 1:40
Lokalizacja: UK

Post » Wto sty 27, 2009 4:24

Psy nie przebywaly w pomieszczeniu hotelowym. Swoja droga dokladalam wsxelkich staran aby wszystkim pensjonariuszom zapewnic wsztstko czego potrzebuja pod kazdym wgledem psych. fiz . bezpiecz.

nadzieja7

 
Posty: 19
Od: Pt gru 26, 2008 23:15
Lokalizacja: MIŃSK MAZOWIECKI

Post » Wto sty 27, 2009 4:26

Mimo wszystko wierze ze wam sie uda. Pozdrawiam.

nadzieja7

 
Posty: 19
Od: Pt gru 26, 2008 23:15
Lokalizacja: MIŃSK MAZOWIECKI

Post » Wto sty 27, 2009 7:42

szkoda koteczek, bardzo bym chciała pomóc, ale skoro koteczki stresuje zapach innych kotek i psów, to u mnie odpada. Obecnie jest w domu 5 kotów, a poza domem 10. No i mam 3 psy, dwa swoje i jeden ze schronu, na tymczasie.
Kotki mogą źle zareagować :?

czia

 
Posty: 1454
Od: Wto cze 19, 2007 13:19
Lokalizacja: lubuskie

Post » Wto sty 27, 2009 8:29

Wystarczy jedynie pokój do ich dyspozycji, aby mogły się schować pod szafkę, łóżko itp., żeby przez jakiś czas nikt ich nie niepokoił – po prostu ŚWIĘTY spokój, bez wystawiania rąk, kiciania i namolnej nadopiekuńczości.

Chyba faktycznie lepiej by było bez psów, ale moje mieszkanie jest przesiąknięte kocim zapachem – a w kuchni do niedawna był kocur, który przez 3 dni do czasu kastracji nasmrodził do tego stopnia, że od miesiąca nie mogę się pozbyć zapachu ;] Kasia mimo, że w rui była i jest spokojna, na początku nieco się podekscytowała zapachami ale teraz wszystko ok.

Pieski nadzieji7 jak to Yorki bardzo szczekliwe – mogło to potęgować stres Kasi.

Dziewczyny jak tylko wchodzę do kuchni powoli wycofują się do szafki – noc była bardzo spokojna, bez żadnych płaczów i rzucania się po ścianach ;] Wyczyściły miseczki ze śmietaną, suchym pogardziły. Myślała, że będzie problem bo kuchnia jest dosyć obszerna i ciężko niektórym kotom znaleźć w niej kuwete (; Na całe szczęście kuweta została wykorzystała, jak by kocice nie załatwiały się przez dłuższą chwilę [;
Sinea zdeklarowała, że może je zawieźć nawet do innego województwa – ja pomogę.

:cry:

paulina777

 
Posty: 742
Od: Sob sie 11, 2007 12:29
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto sty 27, 2009 9:36

jasny gwint
czy kotki sa absolutnie zdrowe?
u mnie sa dwie kocice
jak Kasia i Czarna reagują na obecność innych kotów?
i bardzo obawiam się reakcji moich kocic na ewentualne dwie lokatorki
"Człowiek nie jest apoteozą ewolucji, a jedynie ślepą uliczką pomniejszej, bocznej gałęzi jednej z mniej wykształconych podgrup ssaków." pamietnikpoldka.blogspot.com

Killatha

 
Posty: 9652
Od: Sob lis 17, 2007 12:04
Lokalizacja: Zabrze

Post » Wto sty 27, 2009 9:40

W tej chwili w mieszkaniu jest Julian – wykastrowany kot. Czują się tylko przez drzwi ale dziewczyny nie wykazują nim żadnego zainteresowania.
Trzeba też dziewczyną przeznaczyć co najmniej jeden pokój, kuchnie, sypialnie, cokolwiek – tak aby można je było odgrodzić od kotów drzwiami, dla ich świętego spokoju.

Dziewczyny w nocy trochę rozrabiały w kuchni (; Pogryzły drzewko mojej współlokatorki i bawiły się suchym bukietem kwiatów.



Sinea ma na piśmie diagnozę lekarza – brak jakichkolwiek dolegliwości, z pieczątką i podpisem dla niedowiarków.

paulina777

 
Posty: 742
Od: Sob sie 11, 2007 12:29
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: puszatek i 334 gości