jeden z kocurkow po kastracji wrocil do weta, bo wysunal mu sie porwozek nasienny i musi miec poprawke
a ja trafilam na izbe przyjec po tym jak pani w aptece pokazalam reke z prosba by mi cos polecila
ona powiedziala ze tu juz tylko atybiotyk i mam sie z tym pospieszyc bo zakarzenie zaczelo isc w gore reki
wies skonczylo sie na opatrunku i dwoch domiesniowych zastrzykach (po raz drugi w ciagu 1,5 roku przeciwtezcowe) i lekach doustnych, oraz skierowanie do poradni chorob odzwieczencych i polecenie obserwacji kota w zwiazku ze wscieklaizna
te dwa ostatnie punkty sobie odpuszcze, kto kot jest u mnie od malusienkiego , od maja ub roku, nie wychodzi, nie ma kontaktu z zadnym stworzeniem wycodzacym, aktualnie nawet z mucha
wiec jedynym osobnikiem ktory wychodzi i ma z nim kontakt i moze go zarazic, to jestem ja
dodatkowo koszt obserwacji 50zl
a mnie i tak leki kosztowaly tyle ze jestem zla jak cholera
ech
na pocieszenie dodam ze mam wiesci z domku kotka Kairka, jego zdjecia
jest slicznym kotkiem, ma sie dobrze
