a dziś moje podłe dwa kartofle (znaczy sie łobuzice) postanowiły, że nowe, delikatne, tiulowe firanki to coś, w co najlepiej się zakopać, wbić pazurami, zawinąć się w naleśnika, a potem, jak już zawisną, wspiąć się - znów pazurami - po mojej nodze, żeby pooglądać z bliska :]
mój krzyk słyszeli chyba nawet w afryce
