To ja sobie ponarzekam na Edzia tym razem
Co ja mam z tym kotem to przechodzi ludzkie pojecie.
Ale zaczne od poczatku.
Edzio przywedrowal do mnie niecale dwa lata temu jako koci osesek. Skad? Wiadomo z Ciapkowa.
Przyniesiony w kartonie wraz z rodzenstwem, ktore nie bylo takie gapowate jak on i zajadalo z miseczki koncertowo.
Wzielam to to male, rozdete, niejedzace.
Przez miesiac uczylam go jesc
On nie jadl, rzucal sie na miske i wszystko ciumkal. Ciumkal i mialkolil, ze sie nie najada bo jak mial sie najesc skoro wszytko przez zeby przepuszczal?
W koncu po wielu trudach zaskoczyl do czego ma zeby i zaczal normalnie jesc.
Od zawsze byl maminsynkiem. Chodzil za mna krok w krok i tak mu zostalo do teraz
Po pewnym czasie zaczal dziwnie, inaczej wygladac
Puscily mu sie kudly! I to jakie!
Wydaje mi sie, ze jest mixem SIBa ale moge sie mylic.
Uznaje jedna Pancie i tepo w nia sie wpatruje.
Inteligentny ponad przecietna. Potrafi otwierac drzwi, prosic jak pies, robic maslane oczy jak kot ze Shreka i wiele innych.
Ale jednego pojac nie moze....
Ze papierkow od cukierkow sie nie zjada
Juz jestesmy z Mlodym wytresowani, ze kazde szeleszczace papiorko chowamy do kieszeni i nie zostawiamy na wierzchu. Foliowe torebki chowamy gleboko w kuchennej czelusci, folie od fajek, folie od majtek, opakowania po batonach itd.
Edzio to namietnie zjada. Dlaczego? Czy brakuje mu jakis witamin?
Niepojete jest dla mnie to, ze jak widzi jakies zlotko to rzuca sie na nie i w mig probuje pozrec jakby to bylo conajmniej miecho.
Ktos zna podobne przypadki i wie jak to leczyc?
A to bohater moich wywodow- Edzio
