Quazimodo-w krainie niebieskiego kocyka. Zaklinamy los!

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt sty 16, 2009 7:36

No szkoda, że wyniki tak mało spadły :roll:
Ale skoro Qua ma się dobrze, to dobrze. Teraz musisz pilnować, żeby był na diecie i dużo pił :)

:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

Post » Pt sty 16, 2009 8:37

Malati, popatrz na to inaczej. Twierdziłaś, że Qua źle wygląda, bałaś się, że te wyniki będą złe (czyt. gorsze) i co? spadły, minimalnie ale jednak. A na pewno nie jest gorzej. Więc?

wiem, że chciałoby się mieć jakąś magiczną tabletkę, dajesz, fiku-miku i kot zdrowy, ale magiczne tabletki nie istnieją. Niestety.

Powinnaś się cieszyć, że nie jest gorzej, a nawet odrobinkę lepiej. :ok: :ok: :ok:
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt sty 16, 2009 9:39

:oops: wiem, że no nie jest fatalnie ale wiadomo chciałoby się, żeby szanse na zdrowie wydawały się większe. Magiczna tabletka być powinna! ;)

A dzisiaj rano Qua wyglądał super. Oczyszka wielkie i czyściutkie, nochalek różowy, z lekkim, (starym!) ciemnym śladem. No po prostu cudo 8O Zakochałam się w swoim własnym kociastym na nowo. Oczywiście zwiał przede mną po tym jak mu Rubenal podałam ale wcześniej no cudo cudowne. Za to ukrył się rano, już teraz przez leczenie nie przychodzi na mizianki. Ogólnie strasznie przede mną zwiewa tzn. może nie strasznie ale po prostu zwiewa co przeżywam przeraźliwie. Dajemy radę a Royal dalej jest mega hitem. Qua najada się chyba na zapas. Dzisiaj za to Qua znowu zniknął w tajemniczych okolicznościach. Absolutnie nie umiałam go wypatrzeć. Wreszcie zobaczyłam jak wynurza się spod koca na moim łóżku 8O

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt sty 16, 2009 15:37

Niedługo koniec pracy, niestety wrócę do domu bardziej jutro niż dzisiaj. Za to w weekend mamy bardzo wyczekiwanego Gościa i cały sobotni wieczór zostanie spędzony w domu z Panem Bezą przy dobrym winku, bez zastrzyków, bez paskudztw. Nie mogę się doczekać! Qua uwielbia Gościa więc też na pewno się ucieszy.

Za to dzwoniła do mnie mamma mia :twisted: Ona normalnie doprowadzi mnie do zawału. Rozmawiałyśmy o Beziastym, o jedzeniu, o tym co wolno czego nie. Mama nie może przeżyć, że Qua ma teraz tak ograniczone możliwości wyboru pokarmu. No to już powiedziałam, że jakieś przerośnięte mięsko może mu dawać byle tylko wypaćkała je Ipakatine. Już widzę tą dzisiejszą ucztę :roll: Za to wrrrr powiedziała mi, że rano jak wstaje to Qua wstaje razem z nią i strasznie szaleje po domu. Biega, skacze, krzyczy na nią, domaga się uwagi 8O A ja się zamartwiam, że Qua nie wstaje razem ze mną i taki jakiś zmęczony wielce koteczek z niego.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt sty 16, 2009 20:24

Georg-inia pisze:Malati, popatrz na to inaczej. Twierdziłaś, że Qua źle wygląda, bałaś się, że te wyniki będą złe (czyt. gorsze) i co? spadły, minimalnie ale jednak. A na pewno nie jest gorzej. Więc?

wiem, że chciałoby się mieć jakąś magiczną tabletkę, dajesz, fiku-miku i kot zdrowy, ale magiczne tabletki nie istnieją. Niestety.


Też kiedys mi sie marzyła taka czarodziejska tabletka.
Dla BŁ.
Ale teraz już nie. Ciesze sie tym co jest.
Bo 1 marca 2008 nikt jej nie dawał szans na życie.
Póki co mamy już 11 miesięcy wspólnego życia.Co prawda z okropnie wysokimi wynikami, z kroplówkami, ale i z miłością :P
I tylko to się liczy :!:

Trzymaj się Malati!
I ucałuj Qua - cały czas o nim pamietamy i trzymamy kciuki.
Obrazek

marcjannakape

 
Posty: 6643
Od: Pon cze 18, 2007 9:26
Lokalizacja: i znów Wrocław

Post » Sob sty 17, 2009 0:13

Jest taka jedna czarodziejska tabletka na literkę "M". I Qua ją codziennie dostaje.

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob sty 17, 2009 0:15

Malati, wg mnie ważne jest to, że Quasi się dobrze czuje, że wyniki są stabilne, że nie ma pogorszenia.
Oby tak dalej :ok: :ok: :ok:
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14568
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Sob sty 17, 2009 17:53

Dziękujemy za ciepłe słowa i kciuki!


No macie racje, ja wiem, że macie. Generalnie też jestem takiego zdania i cieszę się, że malutko, bo malutko ale jest lepiej. Teraz za priorytet mam mocznik. Trudno kreatynine mamy odrobinę w nosie jak jest taka głupia to jej sprawa. Tylko wiecie czasami carne myśli przychodzą i koniec, nie umiem się ich pozbyć. One chyba po prostu muszą minąć. Za to Qua jest już 4ty dzień bez kroplówki i na razie wszystko wydaje się bardzo ok. Boi się dalej jak biorę jakieś strzykawki czy inne rzeczy w ręce, ucieka ale chyba też troszkę tak dla picu. Ogólnie wyraźnie czuje sie już dużo lepiej tzn. apetyt jest i nawet foch na mnie nie jest taki zbyt wielki. Foszysko ma powody się pojawić, bo zdecydowanie za długo byłam poza domem, co nawet ja muszę przyznać. Za to Qua nie obraża się, a przybiega do mnie, wskakuje na kolana i tuli się strasznie, strasznie mocno, jakby chciał mi mruczeniem pokazać, że przecież jak mnie nie ma to strasznie dużo tracę. No ja wiem, że tracę. Gdybym tylko mogła tzn. gdyby to dla Grubego było dobre to bym go niczym chiwawkę nosiła wszędzie ze sobą w jakiejś ślicznej torebeczce. A już na pewno do pracy :roll:

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob sty 17, 2009 20:27

Jeszcze trochę i będzie jak mój wciskał nosa w szparę pod drzwiami i śpiewał czekając na Twój powrót :)
JM Qua (*)

JOANNAM

 
Posty: 564
Od: Pon lis 24, 2008 14:54
Lokalizacja: Sopot

Post » Nie sty 18, 2009 10:06

Myślę, że Qua takiej sztuki nigdy nie opanuje. Chyba, że wyprowadzimy się z domu (oby moje własne, ulubione mieszkanie było już w przyszłym rok) to może wtedy. A w ogóle chciałam napisać, że ja strasznie go kocham. Bezowy Książe to zdecydowanie mój skarb "my, my own". Wczoraj oglądałyśmy z Gościem komedie romantyczną. Qua wielce zadowolony i rozmrukany przychodził cały czas do Gościa pakując jej się na kolana. Baardzo fajnie było, czasami ja go brałam no ale że miałam faze na gniecenie Grubego, a Gość to jest bardzo fajny to przegrywałam z Gościem w przedbiegach. Za to wieczorem jak już Gość poszedł spać na mnie spadła niecna rzecz czyli zrobienie zastrzyku kociastemu. Było okropnie. Rubenal Qua zjadł szybko ale tabletkę z tranem no chyba z 2 minuty się męczyliśmy. Qua krzyczał, wyrywał się, wypluwał, krzyczał, drapał. Sajgon. Już widziałam jak zaraz pobiegnie do Gościa żeby być dalej ode mnie. Poszłam po tym się umyć. Wracam do pokoju, gdzie spałam. Mrugam, spoglądam, oczom nie wierze. Na moim łóżku leżał Qua. Jak przyszłam przytulił się do mnie. Jak się kładłam nie uciekł. Poszedł sobie dopiero jak zasnęłam. Ooo taki to jest dobry chłopiec.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie sty 18, 2009 15:32

A te tabletki z tranem to nie są moze kapsułki - wtedy można przedziurawic i kropelki tego ze środka spuścic na dobre jedzenie. My tak robiliśmy z witaminami A i E. Bo w ogóle to tran bywa w kapsułkach. A kot anemik nauczył się bawic myszką na sznurku nie wstając z łóżeczka !!
JM Qua (*)

JOANNAM

 
Posty: 564
Od: Pon lis 24, 2008 14:54
Lokalizacja: Sopot

Post » Nie sty 18, 2009 15:48

Ach te tabletki i walka z ich podaniem :roll: Znam ten ból.

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon sty 19, 2009 8:38

Joanno to są kapsułki, ale mam wrażenie, że Qua one nie smakują :oops: na początku dostawał je takie wyciśnięte ale to niewiele zmieniało dlatego teraz tego zaprzestaliśmy i podajemy w całości. On po prostu nie znosi jak się coś z nim robi. Dobrze, że Rubenal jest taki przyjazny. Nie wiem o co chodzi ale wyjątkowo łatwo go podać. Zresztą Quarek ładnie "łyka", nie ma strasznej fazy na wypluwanie itd. tylko wkurza go robienie czegokolwiek wbrew jego woli. Tu nie ma to tamto. To tak samo jak z zastrzykami i pobieraniem krwi. W przypadku tych drugich Qua zaczyna krzyczeć już na wstępie. To znaczy nagle okazuje się, że golenie jest nie tylko bolesne, ono jest bardzo bolesnym i nieprzyjemnym zabiegiem i Qua stanowczo protestuje przeciwko takim strasznym (bolesnym!) rzeczom.

No to cały mój kociasty! A dzisiaj zdradził mnie i zdrajca spał z mamą, która zamknęła go u siebie w pokoju. Wróciłam na tyle późno, że fajnie, że się nim zajęła, no ale wiecie. Za to miałam na łóżku nową broń biologiczną o kryptonimie operacyjnym Wiera (ten pies jest niesamowity, po prostu w szoku jestem na jej pomysły). Psica spała ze mną na łóżku, rano jak Pan kot łaskawie się obudził, to znaczy mama wstała i wyszła z pokoju, w te pędy przyleciał do mnie.... czy raczej do pokoju, który mi użycza ale jeśli myślicie, że łaska pańska była tak ogromna, żeby to do mnie się przytulić to jesteście w błędzie. Quazurek rozmrukał się miłośnie i poszedł prześladować Wierę... o i tyle mojego w tym wszystkim :roll:

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon sty 19, 2009 21:31

Jesteśmy po wizycie u weterynarza. Oboje zmęczeni jak nie dwoje kumpli ale jak sto diabłów. Czekając na wizytę Qua chodził po poczekalni, gadał, jęczał, stękał. To jęczenie i stękanie jest okropne, poważnie. Ostatnio się nauczył i stosuje to usilnie, a mnie no aż wstyd, bo ani to fajne, ani socjalne, ani specjalnie przyjemne dla ucha. Chciało się mieć koteczka to się ma. Za to w międzyczasie do poczekalni weszła lecznicowa kicia i usiadła przy drzwiach. Qua wydobywając z siebie kolejne jęki umierającego balona nie zauważył tego momentu i nagle wielce się zdziwił kiedy zrobił kolejny omdlewający krok i niemal nie zderzył się z piękna burorudą damą. Miał strasznie głupią minę, lekko się naburmuszył i poszedł usiąść w drugim kącie drzwi coby wyglądać sobie stamtąd na świat :roll:

Sama wizyta była taka dziwna. Na początku długo rozmawiałam z wetką (bo była nasza chyba ulubiona) ja wypytywałam ją, ona mnie. W końcu znudzony Qua przysnął mi na kolanach, na kroplówkę podskórną jakoś tak kiepsko reagował, no pewnie, że reagował ale wcale nie jakoś super. Jedyna dobra wiadomość to, że Qua nie chudnie. Jeszcze może dobra to taka, że pani wet trochę bardziej w nas wierzy, ale co zrobić, Ona chyba nie chce obiecywać gruszek na wierzbie dlatego tak nam mówi. Dzisiaj też mówiła, że pnn to pnn i czy ja na pewno zdaję sobie z tego sprawę. Powiedziałam, że zdaję sobie sprawę i wiem, że to skraca czas mój i Qua, ale dopóki jest szczęśliwy będę walczyć o każdą minutę więcej. No i teraz chyba wszyscy mamy jasność. A po powrocie do domu Qua zjadł całą michę jedzenia i schował się pod łóżku.

Malati

 
Posty: 4660
Od: Nie sie 19, 2007 12:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto sty 20, 2009 7:43

Quazulus kochany :)
Pozbywamy się mocznika, ras ras!

:ok: :ok: :ok: :ok:

MarciaMuuu

 
Posty: 13890
Od: Sob sie 25, 2007 19:36
Lokalizacja: Edinburgh

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 16 gości