to teraz relacja z wczorajszego dnia:
Micia całą podróż była ożywiona i rozglądała się przez okienka transporterka co się dzieje. w nowym domu wbiegła najpierw pod jedno biurko, później pod drugie, więc się do niej wczołgałam, wymiziałam, pogadałam i zabrałam do Dziadka na kolana. przez następne pół godziny Dziadek miział Mitkę i ją uspokajał, a w tym czasie my ustawiliśmy Mici kuwetę i tackę z jedzeniem i wodą w pokoju, gdzie siedzieli, bo Dziadek tam śpi, więc postanowiliśmy na początek ograniczyć przestrzeń dla Mici, żeby powoli się oswajała z otoczeniem. Dziadek przejął się, że kotek z fundacji, i stwierdził, że on w takim razie wpłaci coś, bo na pewno na inne koty potrzeba funduszy, więc da mi coś na fundację jak się następnym razem zobaczymy

kryta kuweta dla Mici dzisiaj przyjedzie ze sklepu zoologicznego, a Dziadek specjalnie kazał kupić waciki do przemywania Mici oczek

jedzenie Mitka ma, bo dostała ode mnie i z fundacji. ponadto dostała od Niny swój drapaczek i ośmiorniczkę. jak będę miała wieści z pierwszej nocy, to dam znać. trzymajcie kciuki
