Muszę napisać kilka słów, aby "uaktualnić" sytuację. Po pierwsze pobyt małej u nas nie polega wyłącznie na jej leczeniu. Po drugie w kąt poszły rękawice narciarskie i mała wyleguje się na kolanach żony głaskana to tu to tam .

Po trzecie wcale nie zamierza z nich zwiewać

Po czwarte to już nie pół, ale dwa kroki w stronę człowieka. Po piąte z domkiem nie trzeba się spieszyć. A już na pewno NIE jest jej potrzebny dom TYMCZASOWY.
Oczko już OK, apetyt w porządku, nie ma objawów KK. Sytuacja opanowana.