Witam we wtorkowy poranek.Zrobiłam sobie kawkę,maluchy spały na sofie,usiadłam przy stole a za moment bury(przepraszam jeszcze nie pamiętam imion,a nie chcę pomylić)wskoczył na stół i z włączonym traktorem zaczął się miziać do mnie,po chwili na stole już był biały,pakują się obaj bez orientu na kolana,ocierają łaszą jakby znały mnie od zawsze,tylko plaskatek się przygląda i nie jest pewny czy warto?
Dziewczyny uwierzcie mi,to sama słodycz,nawet nie są jakoś tragicznie chore,one potrzebują tylko dostać trochę ciepła od człowieka,żadne nie załatwiło się na podłogę,były w kuwecie na pewno,tylko nie wiem jeszcze które,żadnych większych problemów,tylko miziać,kochać i patrzeć smarkaczom w oczka
