Saszy już nie ma. Odszedł. Spokojnie zasnął. Już nic nie boli, oddech nie jest męką. Może za mało kochaliśmy tego wielkiego ciapowatego misia, a może to on nie czuł się z nami dobrze. Dał nam wspaniały prezent z okazji jego pierwszych i jedynych świąt w naszym domu. Zaufał nam, przestał się chować i unikać nas. On wiedział. Wiedział, że jego czas się kończy. Co chciał przez to powiedzieć, nigdy się nie dowiemy, ale doceniamy to.
Jutro Saszeńka zostanie pochowany obok Kminki i Zojki. Dziękujemy CoolCaty za pomoc w tych najtrudniejszych chwilach i za zajęcie się Saszką.