jest źle

w sobotę wieczorem Sasza musiał dostać swój "awaryjny" Furosemid, pomogło, ale tylko do dziś
Rano po raz pierwszy Sasza nie chciał śniadania, TŻ próbował wszystkiego, niby podziamał troszkę saszetki dla kociaków, dwa kawałeczki chleba z masłem i pasztetem, wyrażał zainteresowanie, więc dostał... ale nic z tego. Nie chciał nawet polędwicy
Jak przyjechałam do domu kot znów ledwo łapał powietrze, źrenice miał rozszerzone, natychmiast dostał zastrzyki, po które na szczęście prosto z pracy podjechałam do CoolCaty. Nie zareagował nawet na ukłucia...
Sasza siedzi teraz w kuchni, na podłodze, oddycha ciut lepiej, ale nie chce, żeby go dotykać, cofa główkę przed ręką... boczki ma zapadnięte, z oczek lecą łezki... czekam, aż zastrzyki zaczną działać, jeśli zaczną w ogóle
nie wiem, co robić
