Nowi właściciele zabrali od nas 3 miesięczną koteczkę. Po 2 tygodniach z tego samego miotu wzięli jej brata. Spotkanie maluchów było bardzo, baaaaardzo burzliwe!A wydawałoby się, że powinny się pamiętać!!! Trzy dni trwały awanturki i to dziewczynka nie chciała zaakceptować brata. A tu proszę - pełna symbioza
Ostatnio edytowano Sob sty 10, 2009 23:03 przez Szura-najmysi mama, łącznie edytowano 1 raz
PRAWDZIWE NEVY NIE MAJĄ W RODOWODZIE SOMALIJCZYKÓW!!!
no wlasnie zwiedzila mieszkanie po centymetrze cale, teraz wcinaja kolacje, co prawda dalam im osobno, (bo Bazyli sie odchudza) i przymknelam drzwi do sypialni ale juz musialam je szybko otworzyc bo rudzielec zjadl i od razu polecial do nowej kolezanki wyrazajac swoje oburzenie ze drzwi zamkniete. Nie podchodzi do mnie sama z siebie, ale jak wyciagne reke to sie lebkiem ociera.
muac, bardzo ciekawie piszesz, świetnie się czyta, wprost połknęłam te kilka stron wątku Koty przepiękne! I dokocenie faktycznie bardzo spokojne.
Będę tu stale zaglądać do Was
Dwa narazie wystarcza Dajcie wytchnac bo mi serducho nie wytrzyma tych emocji i nogi juz mnie bola bo co chwila ganiam do sypialni, bo jakos tak cicho az w uszach dzwoni. Ale kociaki znowu spia na lozku tylko Bazyli jak zwykle pod koldra a kocia na koldrze ale sie dotykaja No to na dobranoc jeszcze jedna fotka
Jest pozny wieczor, a ja mam wlasny najlepszy na swiecie telewizor – moje kocurony . Kicia sie uaktywnila i najpierw powedrowala do swojej nowej kuwetki na duuuzeee siooo . Bazyli ja podgladal siedzac w drzwiach co natychmiast udokumentowalam, mnie tez w kapieli podglada . A tak wogole to sie bawimy w pociag przodem idzie Kicia za nia cwierkajacy Bazyli (caly czas nie odstepuje jej na krok i cwierka i grucha) a na koncu ja z lustrzanka przyklejona do oka. Kicia Bazylego niby to ignoruje ale caly czas sprawdza gdzie on jest i od czasu do czasu posyla mu cichutkie romantyczne miauu. Ja nie grucham ani nie cwierkam ale szczebiocze jak ostatnia idiotka do obojga. Potem poszly w ruch wszystkie ukochane pileczki i myszki Bazylego Znalazla nawet te ktore juz dawno gdzies przepadly jak kamfora czyli dobrala sie do jakiegos sekretnego sejfu Kocura i beszczelnie go wybebeszyla . Kicia nie jest absolutnie ani tchorzliwa ani nerwowa powiedzialabym wrecz ze jest pewna siebie kotka ale z dystansem i na ten dystans trzyma narazie i mnie i Bazylego. Ale gdzies podskurnie wyczuwam ze bedzie miziak z niej. I te oczy w moim ukochanym zielonym kolorze. Wlasnie zaczela sie jakas gonitwa lece kibicowac . Kicia pacnela Bazylego i w nogi, Bazyli pogonil Kicie a teraz galopuja w odwrotnym ukladzie, Bazyl zwial na oparcie kanapy Kicia na podlodze i sie pacaja jak szalone. Czuje sie jak komentator sportowy. Kicia uwielbiam cie Bazyli zgubi ten nadprogramowy 1 kg w tydzien i bede mogla to cale codzienne wazenie rzucic wreszcie w kat. Pogalopowaly do sypialni a ja postanowilam wyciagnac spod kanapy pileczki wzielam latarke, kijek i walnelam sie na glebe gmeram gmeram i nagle zamarlam z drugiej strony kanapy lypia na mnie dwa wieeelkie zielone oka z blyskiem mordu a jakas opazurowana lapa cap za kijek. Kijek wyrwalam ale pileczek nie udalo mi sie wyciagnac bo lapa caly czas zmieniala kierunek patyka i czulam sie jak paralityk ktory usiluje klaskac. Odpuscilam. Oka i lapa uskutecznily teleportacje czyli wcale ich tam nie bylo gdzie wedlug moich wszystkich zmyslow powinny byc . Zajrzalam do sypialni i tym razem to ja zostalam wykwaterowana z lozka (wczesniej pare razy Bazyli). Panna rozlozyla sie dokladnie na srodku i w poprzek. Bazyli tez juz odpadl schowal sie za moja poduszka i tylko lypie na Kicie oj juz chyba ma dosyc przestal cwierkac i wyprowadzil sie do duzego pokoju w najdalszy kat pod balkonem. Ide go wymiziac popocieszamy sie nawzajem oby mi tylko nie nawtykal ze przywleklam te zaraze do domu. Siedze na podlodze obok Bazyla i tak sobie mysle ze chyba jestem lekko przerazona, bo Kicia bedzie sie pewnie rozkrecac. Jak ona dzisiaj jest „zbyt niesmiala” to ....... a jeszcze noc sie nie zaczela. Kicia uwazaj bo jak ja ci imie wymysle to ty ze wstydu do konca zycia spod wyrka nie wyleziesz. Ide walczyc o kawalek lozka .
Ostatnio edytowano Nie sty 11, 2009 13:00 przez muac, łącznie edytowano 2 razy
Minela jest 6,20 rano, nie zostalam obudzona sama sie obudzilam. Kocury przespaly noc w porzadku Kicia ze mna na tapczanie (w nogach) a Bazyli na zeslaniu - dywanik w lazience W nocy byl absolutny spokoj a teraz byla miseczka i znowu sa zabawy, gruchania cwierkania i mruczenie Bazyl jest absolutnie zakochany i adoruje mala caly czas. Zero agresji itp W obu kuwetach znalazlam komplet prezentow. Kicia wczoraj zjadla puszeczke, ale dzisiaj tylko troche suchego ale Bazyli tez nie mial za bardzo czasu na sniadanie (ten zarlok?) Dziubnal i dalej do kolezanki, teraz znowu dziubnal w przelocie. I to nie on jej wyjada a ona jemu . Kicia to zabawowa i bystra panienka. Szybko sie uczy naszych codziennych zwyczajow i dzwiekow. Nawet glosniejszych dzwiekow sie nie boi poprostu siada i obseruje co sie dzieje. Jedyne co maja z Bazylim wspolnego to jak cos za glosno jest za drzwniami wejsciowymi to Bazyli w sypialni pod kapa na lozku a Kicia asekuracyjnie za kanapa ale lepek wystawiony z ciekawosci. Mala mozna spokojnie poglaskac i podrapac jak gdzies juz zalegnie albo obok przechodzi. Tak wiec jest dobrze
Ostatnio edytowano Nie sty 11, 2009 14:02 przez muac, łącznie edytowano 2 razy
Bazyli jak wiadomo odwazny inaczej kocur spi schowany po koldra lub kapa w zaleznosci od tego czy sie duzej chcialo poscielic lozko czy nie. Ta gorka obok Kici to wlasnie on, a teraz Kicia tez juz jest pod koldra i spia razem , musze sobie jakis obiektyw-peryskop kupic co by to sfocic.