W domu sajgon

Była ciocia CC i wszystko jasne
Dracul pomiar cukru we krwi na czczo - 452. No ale jak inaczej? O 9 zaczęło sie budzenie, nachalne, o tej porze mniej wiecej koty dostają śniadanko gdy przechodzimy na zimowy tryb życia. Dracul wie, wie, bo jest inteligentnym kotkiem. Wie, że jeśli nie reaguję na brutalne budzenie polegające na krzyczeniu mi do ucha, łażeniu po głowie, głaskaniu łapką po twarzy - to coś się kroi. Wie, bo normalnie wstaję, idę do toalety (czynność łaskawie dopuszczona przez pana kota), a z toalety prosto do lodówki. Małe odstępstwo to juz wiedza, że kroi się coś potwornego.
Ale żeby Dracula nie stresować udawałam, że śpię, niestety CC się spóźniła, pech. Wstałam, bo nie lubię robić siusiu do łóżka

i wstałam i nie nakarmiłam więc już skumał o co chodzi. I zaczął się stres. W trakcie pobierania krwi caly dygotał, to były takie fale dygotu, bardzo przykro to wyglądało i znowu tak naprawdę g... wiem o poziom,ie cukru na czczo. Karmić musiałam go później pod biurkiem bo uciekł i nie było mowy, żeby podszedł do miseczki. Jak strach bierze u niego górę nad głodem to jest źle
Krew pojedzie do Warszawy, o kciuki rzecz jasna poprosimy, bo będzie "przerobiony" cały kot. Wyniki pewnie w poniedziałek.
Poza tym w całej Łodzi, milionowym prawie mieście, nie ma insulinówek "100". Mają być, bo wyszły... aż żal komentować.
Putita też oddała krew. Z wielkim trudem, bo tak się stresowała, że krew wcale nie chciała z łapki płynąć. Krew Puti będzie badana w Łodzi, bo bez tarczycy.
W tym czasie głodne Ryśka i Zawieszka szalały po mieszkaniu. Ale teraz obżarte i nie molestowane przez CC spią sobie spokojnie obok głodnej Puti, która z tego wszystkiego nie chciała zjeść nic.
Wieczorem powtórka z rozrywki - badanie poziomu cukru u Dracula
