» Pon sty 05, 2009 23:09
Nie chcę wyjść na "wykorzystywacza" i "zawracacza głowy" ,
tylko że ja mam w czwartek koło. Jak się godziłam na Miśkę u mnie zaznaczyłam, że dopiero po 8.01 będę mogła brać pełen udział w jej leczeniu i wożeniu gdzie się da ,i że do 8.01 to z domu wychodzę tylko na zajęcia.
Dygresja a propos mnie :
Przyznam się, wstyd mi, ale biochemię robię po raz 4ty, jak tym razem nie zdam tego to żegnam się z uczelnią i szukam pracy w sprzątaniu ulic.W tym roku mało brakowało,a by mnie skreślili z listy studentów, ale ubłagałam. Nie ja pierwsza i nie ostatnia jestem w takiej biochemicznej sytuacji, u nas to norma. W dużej mierze to moja wina, bo sama się tego wszystkiego chciałam uczyć i nie chciałam pomocy w postaci korepetycji. Na korki teraz chodzę. Mam 3 duże punkty, brakuje mi do szczęsicia jeszcze 7..., bo trzeba mieć 10aby zostać dopuszczonym do egzaminu, a to nie gwarantuje tego , że się ten egzamin zda.
Tak wygląda moja sytuacja. Dumna z niej nie jestem bo i nie mam z czego, mam nóż na gardle i muszę to koło zdać.
Rano zadzwonię do tego weta na Lelewela i zapytam czy pobierze jej krew itp. Jeżeli tak ,to mam blisko to ją zabiorę do niego i zrobimy badania. Jeżeli nie... to niestety będę zmuszona wykorzystać Agę.