magdaradek pisze:jak on znosi to badanie ? on tak nie lubi......

nie wiem, jak znosi, nie ma mnie przy nim, siedzę w pracy, jak ta kretynka, zamiast go tulić teraz

nie wiem, czy uda im się wlać w kota ten kontrast, Sasza nienawidzi przymuszania, mam nadzieję, że nie zwymiotuje, że się uda...
chciałabym krótko wyjaśnić, że przepukliny przeponowej nie da się "wyleczyć". To jest dziura w przeponie, przez którą wpadają do opłucnej różne narządy. Jeśli któryś z narządów zaklinuje się w dziurze, kto albo się udusi, albo - jeśli utknie tam jelito, które wypełni się po posiłku - może dojść do jego pęknięcia. Można próbować tylko to "zacerować"
Georg miał przepuklinę przeponową po wypadku, operowaną w Warszawie w 2004 roku... operacja jest bardzo ryzykowna, bo trzeba otworzyć klatkę piersiową, potrzebny jest sprzęt do narkozy wziewnej i ambu. W Łodzi dawano nam 30% szans, że kot w ogóle przeżyje zabieg, w Warszawie dali 50%... ale Georg był silnym, wypasionym kotem, a jego twardość dorównywała jego wredocie... a Sasza...
