Byłyśmy dzisiaj u p.Hanki - Edytka - nowo samosięzachecona - zabrała Wimę i mnie. Pojechałyśmy z "gościńcem" więc warto zapraszać nowe osoby

Wima cykała zdjecia, choć było kilku chętnych by wyrwac jej ten aparat o cudnym sznureczku. Rączki wykorzystane do glaskania. Kilka dziczków schowało sie za pralką lub uciekało przed reporterem, ale była też ekipa która nagminnie pchała sie na ręce. Na szczęście kociska nie pamiętaja już czasów, gdy bywało tam głodno.
Ponieważ drogi śliskie i osnieżone, Edytka zawiozła p.Hankę do Kątów i z powrotem i koty lekko zdziwione, że ich pani tak szybko wróciła. Pani Hanka jak zwykle przesyła podziękowania i pozdrowienia dla wszystkich. Widać, że wizyty dodają sił. Edytka też zgadza się na nastepny wypad. I jakoś tak milej ogólnie.
A Wimę pięknie proszę o zdjęcia.