no to Daszka sama sobie zrobiła WIELKI DZIEŃ!
poszłam się kąpać, coś było za cicho (bo Daszka to kot gadający), wracam, patrze-leży bucik gipsowy

a ten maupiszon z miną niewiniątka leży obok
Ona chyba naprawde rozumie co ja do niej mówie...bo ja jej ciągle obiecywałam, ze już 2.01 jedziemy, ze ma wytrzymać... no i wytzrymała
oczywiście rano do weta zeby obejrzał noge. Tyle co zauważyłam, ze blizna wygląda ładnie, nic się nie sączy, suchutko, nóżka też w porzadku, nie jest opuchnięta. Ciekawe jak ze sztywnością stawu.
Także drogie cioteczki, to były naprawde ostatnie zdjęcia Daszki z gipsem
