Się wzruszyłam
Przepraszam za ciszę, ale nawet do głowy mi nie przyszło, że tyle pięknych życzeń w naszym wątku się pojawiło, więc nawet nie sprawdzałam, czy ktoś się wpisał

Normalnie pewna byłam, że wszyscy o nas zapomnieli na amen
Nie pisałam, bo długo nie było mnie na forum. Zafundowałam sobie bowiem zapaleni tchawicy, którego oczywiście nie wyleczyłam i zrobiło się z niego zapalenie płuc. Przez trzy tygodnie byłam raczej bez życia, nawet kilka dni byłam w szpitalu. Było dosyć nieciekawie, ale już jest prawie ok.
Koty zdrowe i grube. No, może jedynie Paciorek pozostał dosyć filigranowy. Poza tym Totek ma jakieś niewielkie problemy z sierścią i gruczołami łojowymi (sierść u nasady ogona zaczęła się tłuścić i nawet trochę łupieżu się pojawiło), walczymy z witaminami i Nizoralem. Z pęcherzem w porządku.
A tak w ogóle, to czekamy już na wiosnę. Koty tęsknią za długim werandowaniem, teraz wypadają jedynie na krótkie wietrzenie i zaraz uciekają do ciepłego domu. Za to na potęgę łapią słoneczne promienie zalegając przez większość dnia na kanapie (w pokoju od południowej strony), tak, że my i ewentualni goście mamy do dyspozycji jedynie podłogę, bo koty absolutnie nikogo na sofę nie wpuszczają. Torror
