O, Szanowna Mamusia
Dziękuję Ci Joasiu za życzenia, ja też życzę Tobie i Rodzinie miłych i radosnych Świąt
Wigilia upłynęła calkiem przyjemnie. Przyzwyczaiłam sie już i bardzo lubię spędzać ten czas w domu, bez gwaru, zamieszania, natłoku ludzi.
Ot, takie swojskie, domowe zacisze, chwila relaksu, czasem zadumy, czasem obżarstwa, domowego leniuchowania.
Przed kolacją mamy taką tradycję od paru lat, że schodzimy zawsze razem z mamą do podblokowych kotow z wigilią

One też są w końcu częścią naszego życia i bliskimi nam istotami. Trzeba nakarmić Czarną Pyśkę, później, jak już sobie zje, to Czwórcię (absolutnie nie w odwrotnej kolejności, bo Czwórka pogoni Czarną, zanim ta zdązy zjeść).
Przy tej okazji przypomniała mi sie historia sprzed 2 lat, kiedy to poszłyśmy do kociego pomieszczenia w piwnicy, a w międzyczasie ktoś z lokatorów wchodził tam po coś i wychodząc zamknął drzwi, tak że sie nie dało wyjść. Perspektywę Wigilii miałyśmy piękną

W dodatku czarne wizje, bo w domu zostało ciasto w piekarniku (włąćzonym oczywiście). Uratowalo nas to, że zabrałam komórkę, a poza tym - że kocie pomieszczenie ma okienko na zewnątrz. Przyszedł syn koleżanki, podałam mu klucze przez to okienko - no i nas w końcu wypuścił.
Dziś jednak kocia wigilia była na zewnątrz. Czarna nie jest skłonna pozować, ale Czwórcia - owszem
Oto moja Czwóreczka (zdjęcia z komórki, więc takie sobie):
A tak Kuba nadzoruje przygotowanie posiłku przez Dużą - z wysokoci jej pleców:
