No i wróciłam wczoraj późnym wieczorem do domciu - Marcjan rzeczywiście trochę był obrażony - dotknąć się pozwolił, ale bez zbytniego entuzjazmu
natomiast dzisiaj łaskawie przytaszczył swój zadek w moje pobliże, usiadł naprzeciwko z miną "jak mogłaś", popatrzył na mnie groźnie kilka sekund, po czym zagruchał wesoło na wybaczenie i zaczął kręcić ósemki wokół moich łydek
więc mam nadzieję, że będzie dobrze
a teraz właśnie położył się wymownie na moich ciuchach - leży tam sobie, obserwuje, przeprowadza poranną toaletę i puścić ciuszków nie zamierza, co jak rozumiem w tłumaczeniu na "ludzki" znaczy - TY JUŻ NIGDZIE NIE JEDZIESZ !!!!!!
to tyle pozdrawiamy wszystkich