Miałam wymarzony jeden, wielki prezent na święta, dla siebie, dla Jacka. DOM.
A święta to cudowny okres, marzenia się spełniają...
Jack właśnie pojechał. Do swojego nowego domu, domu marzenie
Nie pisałam nic wcześniej, tak bardzo się bałam zapeszyć. Wszystko rozegrało się w ostatnich dniach.
Nie wiem jak mogłabym podziękować Ani CoolCaty za to, że podesłała nam ten domek. Aniu, jesteś naszym aniołem
W piątek wymieniłam z domkiem kilka maili, porozmawiałam przez telefon i umówiliśmy się dziś na 15, by mogli poznać Jacka osobiście i zdecydować co dalej. Już w rozmowie telefonicznej domek mnie kupił

Bo dla Pani najważniejsze było, by Jack ich zaakceptował, by dobrze się u nich czuł. Bo chcieli kotu, który wiele przeszedł sprawić prezent na święta - dać mu kochający dom.
Weszli do nas do mieszkania, a Jack jakby go ktoś wystrzelił z procy- już był w przedpokoju, barankował, łasił się, kręcił między nogami. Ogon u góry, oczy ogromne. Ja uprzedziłam, że może chwycić ząbkami, a Jack nic

Zakochany, zapatrzony. Siedzieliśmy przy herbatce i ciastkach, rozmawialiśmy o kotach, bo domek miał swoje pytania i wątpliwości spisane, a Jack co rusz to przychodził, wskakiwał na stół, siedział przy torebce Pani i wyczekiwał, kręcił się między nogami, dawał głaskać. Nie mogliśmy z TŻtem uwierzyć.
Na koniec Pan przyniósł z samochodu duży wiklinowy koszyk-transporter. Otworzył, a Jack spakował się sam

i nie chciał wyjść. Inne koty pacał łapą kiedy chciały do niego dołączyć.
No i pojechał.
Jestem strasznie szczęśliwa i jakaś taka pełna pozytywnych uczuć. Wiem, że Jack będzie kochany i rozpieszczany. Dom ciepły, umiejący słuchać, dla którego dobro kota ważniejsze jest od jego wyglądu, wieku czy charakteru.
Chciałam bardzo podziękować Wam wszystkim. Prawdą jest, że prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie.
Bez Was nie dalibyśmy rady. Dziękuję za wsparcie duchowe, ogłoszeniowe, organizacyjne, za finansowe też

Za Wasze wpisy w wątku dzięki którym wiedziałam, że nie jestem sama. Za Wasze pomysły, rady, za miłość dla Jacka.
Dziękuję.