» Czw gru 18, 2008 9:53
Tak, gratulować to nie ma czego.
Ale spokojnie, Sarra nie jest rozmnażaczką, wszystko wyjaśniła.
Wet stwierdził, że narkoza nie jest możliwa w takim stanie kotki. Poza tym już toczyliśmy burzliwe dyskusje na temat sterylek aborcyjnych. Należy uznać fakt, że są tacy, którzy tego nie potrafią zrobić. To są decyzje o życiu i śmierci.
Ja robię sterylki aborcyjne, to bolesne ale jednak mniejsze zło niż bezdomność kociąt. Uważam jednak nie można pochodzić do sprawy fanatycznie. Są sytuacje (jak ta u Sarry), że należy odpuścić sobie dyskusje.
Poza tym pamiętajmy, że Sarrze umarła Mama. Śmierć matki, to dramat. Sarro, współczuję i rozumiem.
Co do przebiegu porodu, MariaD wszystko wyjaśniła, jest przecież doświadczonym fachowcem.
Ja dwa razy w życiu odbierałam koci poród (nieplanowy - nie zdążyłam ze sterylkami). I raz trafiły się komplikacje, jeden kociak rodził się tyłem i utknął. Spanikowałam, ale właśnie dzięki „gorącej linii” z wetem, wszystko się udało.
Na jedno Sarro chciałam Cię uczulić. Obserwuj czy kociaki mają jednakowy dostęp do sutków matki. U mnie jeden wyraźnie słabszy, nie dawał rady dopchać się do karmienia. Musiałam reagować i gdy najadły się „kluski”, zabierałam je i podstawiałam matce tylko słabeuszka. Po pewnym czasie dogonił rodzeństwo gabarytami i siłą.
Czekamy na dalsze wieści. Czy ją wszystkie urodzone?
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)