Strasznie bałam się tej grzybicy i biadoliłam na forum, ale teraz oceniam, że uporałam się z tym dosyć gładko. U mnie zadziałała szczepionka Biocan M, u Niucha potrójna dawka, u Lawy podwójna i smarowanie mazidłami. Smarowałam bez umiaru, czym się dało - Pimafucortem, Clotrimazolem, Terbidermem, Miconalem.
Nizoral stosuje się dokładnie tak, jak szampon - namydlić, potrzymać i spłukać, raz w tygodniu. Ja wyprałam kota tylko raz i to było straszne.
Kąpałabym kota, tylko wtedy, gdybym widziała, że go to stresuje umiarkowanie. Stres obniża odporność, więc sprzyja grzybicy. A Nizoral i tak może zadziałać tylko tylko wspomagająco, więc należy rozważyć, czy warto.
Imaverolu nie stosowałam, z tego, co czytam na forum, to się go rozcieńcza i nie spłukuje, ale lepiej niech to potwierdzi ktoś, kto go używał.
Mój Niuch miał potwornego grzyba, nadkażonego bakteryjnie, ale nie zaraził ani zwierząt, ani ludzi - wypuściłam go z "izolatki" chyba po drugim szczepieniu. W momencie, gdy widziałam, że nie ma nowych zmian, choć stare jeszcze się nie zagoiły.
Powodzenia
