W Otwocku pani Teresa (plastyczka, bardzo schorowana, po cięzkich chorobach,rozrusznik, po sześćdziesiątce) dokarmia kilka kotów w okolicach tzw. Starych Sądów na ul.Czaplickiego. Kocia rodzina-rodzice i małe mieszkała na niskim poddaszu Sądów z którego schodzili po wysokich drzewach. W lipcu mądrzy ludzie ścieli drzewa i koty zostały na górze (wysokość drugiego piętra). Od tej pory karmicielka przeżywa gehennę. W tym budynku nie ma już Sądów tylko jakiś ośrodek terapeutyczny, którego kierownik jest nieuchwytny. Oczywiście nikogo nic nie obchodzi-TOZ się wypiął. Wezwała Straż Pożarną. Strażak gonił dzikie koty po dachu, zabawa w chowanego, zero efektu, odjechali. Ona sama w końcu przy pomocy jakiegoś pana zorganizowała deski z dachu Sądów na dach sąsiedniego przedszkola. Kierowniczka przedszkola również niechętna-koty roznoszą choroby.
Dwa starsze koty-rodzice zeszli na dół po tych deskach przez przedszkole, a te dwa małe(urodzone na wiosnę) nie dały się nakłonić do zejścia. I siedza pod dachem od lipca-zdziczały kompletnie. To znaczy mogą wyjść na dach.
Pani Teresa codziennie dostaje się na ten dach. Jest to możliwe jedną drogą-przez przylegający do Sądów budyneczek mieszkalny, przystawia jakąś ciężką ogromną drabinę, wchodzi na górę, tam na poddasze nie można wejść, ale jest mały właz, który odsuwa i tą drogą podaje kotom jedzenie.
Rodzina mieszkająca w tym budynku ma już jej dość, zastawia wejście na dach czymś ciężkim, co ta biedna kobieta musi dodatkowo odsuwać i dźwigać.
Widziałąm ją wczoraj, rozrusznik nie skutkuje, od czasu do czasu traci przytomność, czeka ją koronografia serca. Ona ma pod opieką prawie dziewięćdziesioletnią matkę i domowe zwierzęta. Dokarmia na zewnątrz w sumie siedem kotów, skleciła dla tych na dole budę, ale ona w tym stanie zdrowia nie może codziennie wchodzić na dach!
Ja wiem, że karmicielki to jest skrzyżowanie kamikaze z Legią Cudzoziemską- umierają w marszu. Ale jeśli ten rozrusznik stanie jak ona będzie na drabinie pod dachem? Co wtedy z jej matką i zwierzętami?
Czy ktoś z Otwocka mógłby pomóc w złapaniu tych dwu kotów i sprowadzeniu ich na dół? Nie wiem jak to rozwiązać, bo klatki pułapki chyba nie da się tam wsunąć na poddasze, bo ten właz ma wg.pani Teresy 30cm średnicy.
Ja mogę służyć jako dodatkowa pomoc, ale chyba nawet samochodu nie będę miała do dyspozycji

Proszę pomóżcie- młodzi, sprawni, doświadczeni w łapaniu dziczek.
Mam telefon do pani Teresy, mogę podać.