
Problem zdarza się- ale spoooradycznieeee u Borysa (syberyjczyk). W dziecinnych czasach (kocura), gdy katastrofa objawiała się czesciej- wystrzygłam kotu okolice portek- pomogło radykalnie.
Teraz właściwie nie ma problemu- częsciej przyklei sie ziarenko czy dwa zwirku, które wywołuja obłędne kocie tańce, mające na celu uwolnienie się od "obrzydlistwa", które potem (biedak) godzinami zakopuje

Zauwazone na czas- usuwam ręcznikami jednorazowymi, a potem opłukuję koci kuper pod prysznicem. Na szczęście Borys wodę lubi i się nie buntuje. Ale- odkad kocur dorósł- zdarza sie to baaardzoo rzadko (raz, dwa razy w roku).