Wczoraj pani doktor pokłuła dupkę, dostaliśmy 2 strzykawki na niedzielę do samodzielnego podania. Mam nadzieję, że sobie jakoś poradzimy, jakby co mamy w odwodzie sąsada-pielęgniarza. Dostaliśmy m.in. kolejną dawkę Zylexisu. Temperatura w normie, wezły chłonne też, kupa ok. Gdyby tylko raczył więcej jeść. Trzeba za nim chodzić, podtykać mu jedzonko, bo jest wybredny, a poza tym "ja nie mam czasu jeść, bo tyle się dzieje i tyle mam jeszcze do zrobienia" (czytaj: narozrabiania
Widać, że młody czuje się doskonale, rozrabia jak pijany zając, biega jak dziki po całym domu, atakuje wuja Dropsa, w jednej sekundzie jest na drapaku, w drugiej na parapecie za oknem
Tu fotki "zaokienne". Teraz "taras" zaokienny zamknięty, bo zimno, ale ponieważ wyszło dzisiaj słonko, to im otworzyłam "wybieg". Oj tęsknią kociambery za wiosną, tęsknią.
Zobaczcie na tę słodką minkę łobuza - można się nabrać, słowo daję. Te orzechowe niewinne oczęta ...
A tu już jestem na drapaku.
"No dobrze popozuję trochę. Ale trochę, bo nie mam czasu, muszę lecieć do Dropsa. No już się nasiedziałem, całe ćwierć minuty, spadam stąd
Mamy jeszcze dwa filmiki z rana o tematyce gangsterskiej








