Wczoraj dostałam smsa z pytaniem kiedy Sprinter był odrobaczany.
Zasięgnełam języka i odpisałam ze w październiku Strongholdem.
Kolejny sms przyniósł wiadomosc, ze kotu coś wisi z tyłka i jest krew.
Zadzwoniłam.
Pani jest poza Łodzią a z kotem jest jej córka i to ona zauwazyła prawdopodobmie glistę.
Poradziłam, zeby glistę wyrzucić a kota odrobaczyć tabletką i po kłopocie.
O godz. 5.40 (!) dostałam smsa takiej oto treści, po przeczytaniu której ręce mi opadły:
Obawiam się, ze nie jesteśmy w stanie zająć się Sprinterem. Rozmazuje kupę po całym mieszkaniu, także tam gdzie jest w stanie się wdrapać a nie jesteśmy stale w domu zeby go podcierać. No i te robaki.
I co teraz ?
