Jestem tutaj nowa. Nie mam kotka i pewnie nigdy nie będę miała. Szczerze nie przepadamy za sobą chyba obopólnie, ponadto mam straszne uczulenie. Ale nie po to pisze. Na moim osiedlu chodzi rudy kotek z wielką, otwartą raną na boku. Kotek pewnie bardzo cierpi. Widuję go czasami tylko, ale chciałabym mu pomóc, albowiem z tej paskudnej rany coś się sączy
