yammayca
Tak jak nie chciał mieć tymczasa, to teraz robi wszystko, aby go wyleczyć Smile
tak to już jest z TŻtami...mój, jak zamieszkaliśmy razem w ogóle nie chciał słyszeć, o kolejnym kocie (była z nami wtedy tylko Kicia), potem trafił nam się 3 tyg. Igorek, który miał być tylko tymaczasowo, do czasu wyleczenia i odchowania. Ale tak długo leczyliśmy biada, że już z nami został...mamy teraz 5 kotów (w tym tymczasik Skrzypek i Rozalka w łazience). Kiedy zastanawialiśmy się na wzięciem kolejnych kociaków do leczenia, to właśnie nikt inny, tylko Łukasz naciskał

. To on nosił mi dwa razy dziennie, prawie przez miesiąć, klatkę łapkę w dośc oddalone miejsce. Teraz śmieje się, że jak by zobaczył "siebie aktualnego" w przeszłości, to pomyślałby, że doznał jakiegoś uszkodzenia mózgu

Ale nie wyobraża sobie życia bez naszych kociastych, rezydentów i tymczasików
Yammayca mocno trzymamy kciuki za Piotrusia

, ktoś mi kiedyś napisał, że koty, ponieważ są niesamowicie mądre, doskonale zdają sobie sprawę z sytyacji. Jestem pewna, że Piotruś właśnie tak się czuje i zobaczysz w końcu się poprawi; w schronisku na pewno nie miałby już siły; dałaś mu ogromną szansę
myślę o tym jego osłabieniu i niechęci do poruszania się; nasza najstarsza Kicia, przeszła w swoim życiu wiele operacji i po każdej dochodziła do siebie długo, czasem trwało to tygodniami, czasem też nie chciała się w ogóle ruszać, pić, jeść, chodzić do kuwetki; zresztą ludzie też tak mają jak są chorzy, a Piotrek czuje się bardzo źle...
przepraszam, że tak się rozpisałam i troszkę zaśmieciłam wątek
