Wczoraj był TEN dzień-pojechaliśmy z Sebastianem po dzieciaki obładowani niczym przekupki wybierające się na targ. Transporter, kuweta i inne potrzebne rzeczy (kompletowanie zamówienia trochę trwało
A dzieciaki jakby wiedziały co się szykuje.
Bruno dał się pogłaskać i przytulić na kolankach, po czym stwierdził, że trzeba koniecznie iść spać i zaszył się w kącie.
A Luna po prostu się miziała, chociaz w pewnym momencie ewakuowała się do łazienki.
Lekko zestresowani przeszliśmy szkolenie z zakresu zakraplania Brunowi oczek. Dostaliśmy od Uschi i Tanity koci ręczniczek, coby maluchom ciepło było, "instrukcje obsługi", lekarstwa.
Dzieciaki zostały zapakowane w transporter (Bruno próbował odgrywać rolę uciekiniera
Bidne, zestresowane Bruniątko zwinęło się w kłębek białego futra i wlazło w tramwaju pod Lunę. Trochę dziwnie to wyglądało bo niby 1 kot, a 2 ogony
 Luna za to trzymała fason, jak na księżniczkę przystało.
Jak już Brunowi przestało być wygodnie pod Luną doszedł do wniosku, do którego ja dochodzę, jak jestem w stresie - TRZEBA IŚĆ SPAĆ! I zasnął.
A Luna dalej trzymała fason z miną "Kurcze, nie wiem, co jest, ale trzeba wyglądć!"
W pociągu Bruninek przypomniał sobie, że jest kociątkiem-wlazł Lunie na plecy, złapał za jej kark i zaczął ssać, ugniatając przy okazji Lunie plecy!
I tak przez 10 minut....
Dotelepawszy się do domu przygotowaliśmy szybciutko kuwetę. Dzieciaki od razu się zorientowały co do czego, a Luna po prostu obsikała ją na dzień dobry.
Zaczęło się zwiedzanie mieszkania, Lunka wypatrywała zagrożenia. Interesująca okazała sie firanka...
Dzieciaki nawet coś zjadły...Bawiły się, chowały w kątach, znowu się bawiły. Bruno w przypływie czułości zrobił języczkowy peeling palcom stóp Seby
 Hmm, ciekawe, dlaczego...Noc minęła spokojnie. Znakiem bytności kociaków była tylko lekko zwichrowana firanka (No, w każdym razie mnie minęła spokojnie, Seba twierdzi, że jakieś gonitwy dzikie odchodziły w nocy. Ja tam spałam...)
A po przyjściu do pracy dostaję smsa od TŻta: "Jedna z doniczek padła ofiarą Luny.Trochę ziemi się wysypało
Hmm, ciekawe, cóż ona tam schowała, że szukać musiała??
 Mam jasne wrażenie, że będziemy mieć bardzo rozpieszczone koty
 . Bruno juz nawet podchodzi, tak na wyciągnięcie ręki, z miną pt. "W sumie to chciałbym, żebyś mnie pomiziała tu i ówdzie, ale jeszcze się boję!".
Acha, miałayście rację-"Dwupak" to super opcja

