HEJ KOBIETKI..............ja wróciłam dopiero do domu po nocy w pracy.....kimałam może ze 2 godzinki w fotelu. wracam do domu, ledwie na oczy patrzę-ale jeszcze trzeba zajść do moich durnych mamuś kocich

kto to widział żeby rodzic zimą?????????????

zaglądam do gniazda a w nim synalek z drugiego domku, a małych nie ma!!!!!!!!!!

ta durna pała buraska zabrała młode i zwiała. kupiłam trąbie wątróbke i żołądy a po niej ani śladu...........no więc dałam rodzince z domku obok- czarno-białe diabły tasmańskie maja apetyt jak ta lala!!!!!!!!!miałam je łapać w piątek rano i prosić kogoś o uspołecznienie gamoni przed adopcją. no ale jest pilniejszy problem. coś mnie tknęło- łażę między krzakami i szukam whiskaska i czarnulka- a sąsiadka mówi, że buraska wczoraj coś w pysku targała.......kurcze padam na pysio, ale dalej szukam, sen mnie moży- ale może znajdę?........no i znalazłam- same, porzucone leżały pod rynną bloku na betonie

co robić? nie myśląc wiele- siup je do torebki i pędem do weta. tam z godzinę jeszcze w kolejce. wet je zobaczył i odrobaczył. złotówki nie zażądał dobry człowiek!!!!!!1 ale ja tam jestem stały bywalec. temp.w normie, koty piękne, tłuste, zadbane. tyle, że im się koci katar zaczynał i oczka muszą być zakrapiane detromecyną 1%. nie mam innej alternatywy- koty u mnie w wannie w misce ucinają sobie komara!doktor powiedział że strach je podrzucić do gniazda, bo matka może znowu je gdzieś w krzaki wynieść a muszą miec czyszczone oczka i byc pod kontrola. więc siedze i czekam na wyrok śmierci- rysiek wraca o 18.00- strach sie bać
misia i rysia bo tak je nazwałam- mają iśc do siostry, ale trzeba je karmic mlekiem z pipetka , troszke same umieja wypic juz z miseczki. załatwiłam sobie juz wolne w pracy do soboty, to pojadę do wejherowa do siostry i będe im niańkować. w weekend ala ma wolne, ale boje sie że ich nie wykarmimy bo nas ciągle nie ma w domu
