» Śro gru 10, 2008 14:36
Izabela, dziękuję za dobre wiadomości.
Trochę martwiłem się o niego, o jego zachowanie po zamknięciu, no a informacja o kuwecie to mnie zaskoczyła, mądry kotek, grzeczny, nie chce Tobie sprawiać kłopotów, pracy i tak masz napewno dosyć.
Możliwe że Pączuś miał kiedyś domek.
Pojawił się w okolicy jakieś 4 a może 5 lat temu. Na poczatku był 3 bloki dalej, tam taki szeroki trawnik , płotek, krzaczki. Widać było miseczki, znaczy że był dokarmiany. Były okresy że nie spotkałem jego.
Od ubiegłego roku przeniósł się bliżej mojego bloku, nie wiem dlaczego.
Większy ruch , dojscie do sklepów, wąski trawnik, chodnik prawie przy balkonach.
W tym roku na wiosnę zniknął, cały marzec i kwiecień go nie było. No i w końcu się pojawil, nie poznałem go w pierwszej chwili, skóra i kości, ruda sierść, osłabiony tak że miał problem z chodzeniem, przewracał się. Pozostała tylko ta wielka głowa i te w dalszym ciągu ufne oczy.
Myślałem że nie przeżyje. Ale udało się, trwało to trochę ale udało się, wrócił do formy. No i niestety, żeby nie było zbyt szczęśliwie , problem z ogonkiem.
PĄCZUSIA GUBI NADMIERNA UFNOŚĆ DO LUDZI
Byłoby wspaniale gdyby znalazł domek, On naprawdę doznał byt wiele krzywdy.
Czasami się dziwię skąd bierze się ta ufność.......................
Czy napewno zasługujemy