
Zaniedbałam wątek Perełki a jak jestem to wcale nie mam dobrych wiadomości.
Zaczęło się pięknie w zeszłą sobotę. Przyjechali sympatyczni ludzie, chcieli adoptować Mamę Pusie i jeszcze jednego kota, który by się z nią zgadzał i był przytulasty. Zaproponowałam Perełkę. Jest zgodna, spokojna i coraz bardziej przytulasta. Państwo moją propozycję zaakceptowali. Wyobraziłam sobie, że dziewczynki będą mogły się bardziej zaprzyjaźnić i będzie po prostu super.
Aby jednak mieć spokojne sumienie zawiozłam wczoraj kicie na kontrolę a Perełce postanowiłam powtórzyć test białaczkowy. I co? Zdrowie bez zarzutu, uszko wygojone i futerko już zdążyło odrosnąć. Jest tylko jedno ale... test białaczkowy wyszedł dodatni. Kreseczka była słabiutka ale była. Przepadły marzenia o domku. Całe rano nie mogłam się zebrać by zadzwonić i powiadomić ludzi o zmianie planów.
Ale widocznie to nie był jeszcze TEN DOM bo po południu zadzwoniła do mnie Pani z wiadomością, że znalazła się ich kotka, która zginęła dwa tygodnie temu. Ot, zrządzenie losu.
