Nowa seteczka, stara bajeczka - Kroniki skrzata Kleofasa

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lis 29, 2008 19:57

Dzieliłem czas pomiędzy domem na ulicy Dobrych Czarów, a kuchnią pani Małgorzaty, gdzie pomagałem lepić słodkie pierożki, lukrować pierniczki i siekać orzechy.
A kiedy za oknem robiło się ciemno narzucałem ciepły serdak i przebiegałem najszybciej jak się dało do małego domku Bajanny.
W przytulnej kuchni zazwyczaj pełno było gości, a każdy zajęty był jakąś robotą – Babcia Tekla mieszała w garnku cukier, śmietanę i masło i wylewała na pergamin brązowy, pachnący ulepek, który wynosiła do sieni i kroiła na małe kosteczki gdy zdążył ostygnąć, Wincenty zawijał te kosteczki w sreberko i układał w łubiance owiniętej karbowaną bibułką. Kociama kleiła maleńkie koszyczki, które, wypełnione laskowymi orzechami i rodzynkami miały zawisnąć na choince, a mi i Jerzemu, który coraz częściej pojawiał się w mieście przydzielono sklejanie kolorowego łańcucha z lśniącego papieru.
I ilekroć zdarzyło się Jerzemu krzywo skleić kolejne ogniwo łańcucha klął pod nosem, a po chwili do kuchni wpadał uradowany Srala, rzucał Jerzemu pytające spojrzenie, a nie otrzymawszy odpowiedzi wysypywał na stół garście orzechów lub pękate makówki, i nie czekając na podziękowanie znikał, bo w parku czekała już dzieciarnia.
- Bardzo sympatyczny jest ten pański przyjaciel – powiedziała Kociama napełniając kolejny koszyczek. – Może nosi się trochę dziwnie…
- Gdzie tam dziwnie – Wincenty nabił fajkę i wydmuchał malutkie kółko. – Tradycjonalista jest, i tyle.
- W Złociejowie każdy chodzić może jak mu się podoba – uśmiechnęła się Pacynka a kolczyki z kocimi główkami zadzwoniły z cichą aprobatą.
- Twoja babcia – uśmiechnąłem się – miała zwyczaj chodzenia bez butów.
Pacynka uniosła wysoko brwi.
- Prawda, mama wspominała.
Polano w piecu trzasnęło tak głośno, że siedząca na kredensie Miaulina aż drgnęła.
- Ale skąd pan wie o tym, panie Kleofasie?
Wcisnąłem czapkę na uszy.
- Pani Małgorzata mówiła…
Pacynka owinęła się szalem i przesiadła na ławę tuż obok mnie.
Za oknem wiatr cisnął o parapet garść śniegu.
- Może herbatki? – Zapytała Kociama wsypując do imbryczka przedziwną kombinację liści malin, kwiatu lipy i suszonych borówek.
Kolczyki z kocimi główkami zadzwoniły tuż przy moim uchu.
- A JA myślę, że pan musiał ją znać osobiście…przecież…ale niech się pan nie obrazi, proszę, jest pan naprawdę…
- Bardzo stary – dobiegło z szafy.
Chrząknąłem i pociągnąłem zwisający koniuszek ogona.
Babcia Tekla spojrzała z wyrzutem na Miaulinę, która momentalnie zamknęła oczy i przykryła nos łapką.
- Miaulina taka już jest – powiedziała, a ja pokiwałem głową.
- To wy wszyscy jesteście jacyś Tacy – mruknęła Miaulina i odwróciła się do ściany.
Za oknem nagle coś zadźwięczało, zabrzęczało i kilkanaście par nóg zaczęło otrzepywać buty ze śniegu.
- Herbaty! – Zawołała Molica rzucając na krzesło kożuszek.
Za nią tłoczyła się mała grupka dzieci, wśród których rozpoznałem dwójkę mieszkającą na pięterku u Bajanny.
Kociama napełniła kubki ziołowym wywarem i za chwilę, niby dzwonki u sań zadźwięczały łyżeczki.
- Tomeczku – Molica zwróciła się do Wnuka ze słodkim uśmiechem, jakiego nigdy jeszcze u niej nie widziałem – pokaż, jaką wspaniałą mamy gwiazdę.
Wnuk zakręcił kolorową gwiazdą, w której nagle zamigotały światełka.
- To jest gwiazda złociejowska, a nie betlejemska – zaśpiewało kilkoro dzieci – takiej gwiazdy nie widziała cała kula ziemska. Ponad miastem het wysoko, od lat setek świeci, ma w opiece wszystkie domy, zwierzęta i dzieci…
- Śliczne – rozczuliła się Kociama i mocno przytuliła do siebie Maciejka.
Babcia Tekla pogładziła niesfornie sterczącą czuprynę Molicy.
- No proszę, proszę – powiedziała tak cicho, że usłyszałem ją tylko ja i Miaulina.- Czuję się jak prawdziwa babcia…
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Sob lis 29, 2008 20:32

caty, jak zapachniało świątecznie :lol:
ObrazekObrazek

mar9

Avatar użytkownika
 
Posty: 13971
Od: Wto mar 22, 2005 14:47
Lokalizacja: Zabrze

Post » Nie lis 30, 2008 15:00

Mrrrrrrrrruuuuuuuuuuu :)

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon gru 01, 2008 19:45

mrrru, mrru
A jemioła to będzie :?:
Obrazek Frania 03.01.2013 [*] na zawsze w moim sercu

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon gru 01, 2008 21:02

Oj, narobiłaś mi świątecznego apetytu caty :D

Obrazek
Obrazek
tornado w Alabamie;P

Blond Tornado

 
Posty: 5322
Od: Pon cze 13, 2005 1:29
Lokalizacja: Poznań/ Birmingham

Post » Wto gru 02, 2008 12:04

Blond Tornado pisze:Oj, narobiłaś mi świątecznego apetytu caty :D

Obrazek

mniam mniam mniam

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto gru 02, 2008 12:18

MaryLux pisze:
Blond Tornado pisze:Oj, narobiłaś mi świątecznego apetytu caty :D

Obrazek

mniam mniam mniam

dziewczyny, mogłybyście przestać :twisted: w pracy jestem i ... już zjadłam śniadanie a do obiadu daleko :cry:
ObrazekObrazek

mar9

Avatar użytkownika
 
Posty: 13971
Od: Wto mar 22, 2005 14:47
Lokalizacja: Zabrze

Post » Wto gru 02, 2008 13:00

mar9 pisze:
MaryLux pisze:
Blond Tornado pisze:Oj, narobiłaś mi świątecznego apetytu caty :D

Obrazek

mniam mniam mniam

dziewczyny, mogłybyście przestać :twisted: w pracy jestem i ... już zjadłam śniadanie a do obiadu daleko :cry:

Ja też jestem w pracy...

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto gru 02, 2008 13:10

MaryLux pisze:
mar9 pisze:
MaryLux pisze:
Blond Tornado pisze:Oj, narobiłaś mi świątecznego apetytu caty :D

Obrazek

mniam mniam mniam

dziewczyny, mogłybyście przestać :twisted: w pracy jestem i ... już zjadłam śniadanie a do obiadu daleko :cry:

Ja też jestem w pracy...

masochistka :wink: :lol:
ObrazekObrazek

mar9

Avatar użytkownika
 
Posty: 13971
Od: Wto mar 22, 2005 14:47
Lokalizacja: Zabrze

Post » Czw gru 04, 2008 13:51

Kiedy wyszedłem na ulicę nad miastem rozpościerał się już zmierzch. Okna kamieniczek połyskiwały ciepłym kolorem złota, nad uliczkami unosił się zapach pierników i pomarańczowej skórki.
Na skraju parku stał samotny bałwan z rozczochraną miotłą w ręce.
Dokleiłem mu okrągły, śniegowy guzik i poszedłem wąską alejką w stronę lasu. Dom Babci Tekli stał senny i pusty, z rosnących przy furtce sosen osypywały się drobiny śniegu. Ponad moją głową świecił Orion, a przede mną czerniał las. Szedłem w jego stronę powoli, wpatrując się w niewyraźne kształty drzew, gdy nagle jedno z nich poruszyło się i oderwało od reszty.
To Leśny szedł ku mnie długimi krokami, a jego cień, czarny jak nocne niebo wędrował za nim ośnieżoną połacią.
- Witaj, Kleofasie – powiedział, ale w jego oczach nie dostrzegłem zwykłych iskier radości.
- Witaj – odpowiedziałem.
W ciszy, która nagle zapadła słychać było tupot drobnych łapek przemykających po śniegu.
Ktoś nieśmiało pozdrowił nas i znikł w zeschłych trawach.
- Czas baśniowy szybko mija – rzekł poważnie Leśny. Nad jego głową zamigotała ogromna, złota gwiazda.
- Wiem – odparłem, ale jednocześnie poczułem jak podmuch wiatru przejmuje mnie chłodem.
- Czy teraz jesteś szczęśliwy, Kleofasie?
W głębokich, zielonych oczach Leśnego zamigotało ciepłe światełko.
- Jestem, panie – odrzekłem. - I będę, nawet wtedy, gdy powrócę do baśniowego świata.
- Baśniowy rok zdarza się tylko raz, czy wiesz o tym? – Przypomniał Leśny
W głębi lasu zahukała sowa.
- Nawet jeżeli – powiedziałem – to było warto.
- Nie pomyliłem się, co do ciebie, kochany skrzacie – wielka, ciepła dłoń Leśnego spoczęła na moim ramieniu.
Staliśmy chwilę w milczeniu, a przed nami migotały światła miasteczka.
- Powrócę za swój piec – powiedziałem.
Leśny pokiwał głową.
W oddali, na leśnej drodze zadzwoniły dzwonki, a po chwili oczom naszym ukazały się sanie.
Leśny zniknął tak nagle jak się pojawił.
- Witam pana, panie Kleofasie! – Zawołał Jerzy zatrzymując konie tuz obok mnie. – Gdzież to o tak późnej porze?
- Lubię samotne spacery – odpowiedziałem.
Jerzy ruchem ręki wskazał mi miejsce obok siebie. Delikatnie cmoknął, a konie powoli ruszyły z miejsca.
Chwilę patrzyłem, jak drobiny śniegu skrzą się niby okruchy kryształu.
- Jest pięknie – powiedział Jerzy. – Jest tak pięknie, a patrzę na to wszystko sam.
W mgnieniu oka przypomniał mi się śmiech Mojej Pani, jej szare oczy i poplamione farbami dłonie.
- Ja też – odparłem.
Jerzy uśmiechnął się i pokiwał głową.
- Pan…stracił kogoś bliskiego? - zapytał.
- Tak – odpowiedziałem.
- Ale ma pan wspomnienia, prawda? – Ciągnął. – A ja…całe życie sam. Ech, do diabła.
W przydrożnym rowie coś się poruszyło i na drogę wygramolił się Srala.
- Dość, dość, dość – mamrotał pod nosem. – Nauczcie się liczyć sami na siebie…
Na widok Jerzego uśmiechnął się kwaśno i poprawił czapkę na rogatej głowie.
- Wszyscy dzisiaj jakoś po nocy wędrują – zauważyłem obłudnie, a Srala wskoczył na sanie.
- Upatrzyłem w lesie drzewko – powiedział.
- A Leśnego zapytałeś? – Wyrwało mi się niespodziewanie.
Srala pokiwał głową, a Jerzy uśmiechnął się.
- W wiecie, panowie – powiedział, – że ojciec mój w opowieść o Leśnym święcie wierzył, i zanim ułożył drewno na ognisko Leśnego o zgodę pytał?
- Słusznie czynił – rzekł Srala chowając ogon pod połę żupana.- Leśny pod opieką ma las i pilnuje, aby nikt lasowi krzywdy nie wyrządził…
Jerzy poprawił się na koźle i nagle gwałtownie ściągnął lejce.
Na zaśnieżonej drodze siedział nieduży, szary kształt, w którym bez trudu rozpoznałem Miaulinę.
-Dobry wieczór – powiedziała kotka, a Jerzy nieco zbladł.
- Mój kolega jest brzuchomówcą – wyjaśniłem mocno kopiąc Sralę tuż nad kopytem. Zaś Miaulina zgrabnie wskoczyła na sanie i usadowił się na starej wełnianej derce.
- Do Babci proszę – rzekła, a Jerzy roześmiał się.
- Kiedy pracowałem w cyrku…- zaczął i urwał nieco speszony.
Miaulina przekrzywiła głowę i spojrzała na Jerzego z zaciekawieniem.
Dla pewności pociągnąłem koniec szarego ogona i chrząknąłem znacząco.
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Pt gru 05, 2008 7:45

caty pisze:...Na zaśnieżonej drodze siedział nieduży, szary kształt, w którym bez trudu rozpoznałem Miaulinę.
-Dobry wieczór – powiedziała kotka, a Jerzy nieco zbladł.
- Mój kolega jest brzuchomówcą – wyjaśniłem mocno kopiąc Sralę tuż nad kopytem. Zaś Miaulina zgrabnie wskoczyła na sanie i usadowił się na starej wełnianej derce.
- Do Babci proszę – rzekła, a Jerzy roześmiał się.
- Kiedy pracowałem w cyrku…- zaczął i urwał nieco speszony.
Miaulina przekrzywiła głowę i spojrzała na Jerzego z zaciekawieniem.
Dla pewności pociągnąłem koniec szarego ogona i chrząknąłem znacząco.

ja też poproszę :lol:
ObrazekObrazek

mar9

Avatar użytkownika
 
Posty: 13971
Od: Wto mar 22, 2005 14:47
Lokalizacja: Zabrze

Post » Pt gru 05, 2008 11:55

mar9 pisze:
caty pisze:...Na zaśnieżonej drodze siedział nieduży, szary kształt, w którym bez trudu rozpoznałem Miaulinę.
-Dobry wieczór – powiedziała kotka, a Jerzy nieco zbladł.
- Mój kolega jest brzuchomówcą – wyjaśniłem mocno kopiąc Sralę tuż nad kopytem. Zaś Miaulina zgrabnie wskoczyła na sanie i usadowił się na starej wełnianej derce.
- Do Babci proszę – rzekła, a Jerzy roześmiał się.
- Kiedy pracowałem w cyrku…- zaczął i urwał nieco speszony.
Miaulina przekrzywiła głowę i spojrzała na Jerzego z zaciekawieniem.
Dla pewności pociągnąłem koniec szarego ogona i chrząknąłem znacząco.

ja też poproszę :lol:

A ja poproszę do Kociamy :)
I niech się bajkowy rok nie kończy...

MaryLux

 
Posty: 163930
Od: Pon paź 16, 2006 14:21
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie gru 07, 2008 14:30

:lol:
Obrazek Frania 03.01.2013 [*] na zawsze w moim sercu

madziaki

 
Posty: 2471
Od: Sob lip 15, 2006 16:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon gru 08, 2008 20:42

A potem będzie Księga Basni rudolfiny :)
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Pon gru 08, 2008 20:49

Święta zbliżały się milowymi krokami. W oknach domów pojawiły się choinki, a niektóre drzewka rosnące w przydomowych ogródkach ubrano kolorowymi lampkami.
Srala razem z dzieciarnią wystawił w różnych miejscach parku latarnie ze śniegu i co wieczór zapalał w nich świeczki. Z cukierni dochodził zapach pierników i pomarańczowej skórki, a o zmierzchu Jerzy zaprzęgnąwszy do sań srebrno-białe konie organizował przejażdżki po okolicy.
W hotelu pani Małgorzata szykowała czystą pościel wykrochmaloną tak bardzo, że poszewki i powłoczki aż szeleściły, wymiatała najmniejsze drobinki kurzu z najmniejszych kącików, odkurzała stojące na gzymsie kominka drobiazgi, zaś portret nieboszczyka został ozdobiony gałązkami ostrokrzewu.
W hallu zawisł ogromny, gęsty krzak jemioły, na który pani Małgorzata, ilekroć mowa była o Jerzym, spoglądała z chytrym uśmiechem..
Jednym słowem Złociejowo szykowało się na spotkanie Nowego Roku.
Las stał zasypany śniegiem, pogrążony w ciszy, pełen tajemniczych szelestów i szeptów.
W tamte dni zapuszczałem się jedynie na jego skraj wciągając głęboko w płuca zapach sosnowych gałązek i spoglądając na śpiące u stóp wzgórza miasto.
Dzień po dniu przypominałem sobie wszystkie chwile spędzone razem z mieszkańcami miasta i myślałem, jak najlepiej zakończyć Baśniowy Rok.
Powinno to było być – moim zdaniem – coś, co pozwoli moim przyjaciołom na zawsze, na ludzkie zawsze, zapamiętać razem spędzony czas, bowiem nie mogłem pokazywać się ludziom w swojej skrzacie postaci jak to ongiś bywało…
Rzecz jasna, w Złociejowie nie musiałem się niczego obawiać, ale strach pomyśleć, co byłoby gdyby wszystkie skrzaty opuściły swe bezpieczne kryjówki za ciepłymi piecami…Baśń stałaby się codziennością, a więc ludzie utraciliby ja i ich życie stałoby się nieznośnie szare.
Wiedziałem zresztą, że tak czy siak – sądząc po moim niepokornym charakterze i niepohamowanej żądzy przygód – ponownie pojawię się w mieście i choć nie wiedziałem, kiedy to nastąpi już z niecierpliwością oczekiwałem tego dnia.
Na dzień przed przyjazdem dzieci w lesie odezwały się leśne bębny. Ich odległy warkot zastał mnie w domu na obrzeżach parku, gdzie obserwowałem ostatnią próbę jasełek podziwiając Sralę w roli diabła i komendanta straży miejskiej w charakterze rzymskiego legionisty. Pacynka i Bajanna z dumą spoglądały na stroje aktorów i wymieniały zadowolone spojrzenia.
Molica zaś spoglądała z uśmiechem na dzieci, które tak bardzo wczuły się w swoje role, że po jednej z prób dopadły w parku burmistrza grającego rolę Heroda i przewróciwszy go na ziemię natarły mu twarz śniegiem.
A pomiędzy wszystkimi spacerowała dostojnym krokiem Miaulina, z miną tak ważną, jakby to ona wszystko wymyśliła. Co chwila wybiegała na stryszek i wyglądała przez malutkie okienko, aby zbiec na dół z informacja, że na drodze jeszcze nikogo nie widać ( oczywiście nie oznajmiała tego wszem wobec, ale wskakiwała na ramię Babci Tekli i wszystko szeptała jej na ucho ).
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], misiulka i 27 gości