Suffka posiedziała kilka godzin w transporterku.. Nie życzyła sobie okrycia kocykiem.. po piątym opatulaniu rekonwalescentki w końcu się poddałam..
W końcu w domu nie ma przeciągów a pod kocykiem była butelka z gorącą wodą.. więc raczej nie zmarzła..
Wypusciłam ją jakieś pół godziny temu.. chciałam dać wody, żeby się napiła..
Ale gdzie tam.. wzgardziła piciem..
Po meblach wlazła na stół kuchaenny i zaczęła mnie opie.. ć za to, że nie dostała kolacji..
Rozrobiłam jej troche recovery z wodą.. pięknie wypiła..
i nadal siedzi i ma pretensję, że mało..
Ale nie dam jej więcej..
Niech czeka do jutra..
Zdaje się, że spać też będzie tak jak zawsze, czyli na mojej głowie..
Wygląda na to, że czuje się całkiem, całkiem..
Tylko strasznie walczy z wenflonem..
Trudno, do jutra musi wytrzymać..