rozpoczęłam z Rozalką naukę - jak się bawić; kilka razy oberwałam pazurkami

; generalnie muszę uważać, kiedy nie do końca wie co się dzieje, zaczyna atakować (ale na szczęście niezbyt agresywnie), co zdarza się też niestety jeszcze przy głaskaniu; biedactwo czasem uderza w przestrzeń - to na prawdę bardzo smutny widok;
sama zabawa powoli się rozkręca, wytrzasnęłam szeleszczącą wstążkę, żeby było łatwiej się jej orientować i powolutku działa...co prawda nie biega za nią szleńczo (na razie

), ale stara się chwytać i czasem nawet staje na dwóch łapkach
