Witam wszystkich.
Pozwolę sobie zabrać głos w tej dyskusji, poniekąd dlatego, że byłam bezpośrednim świadkiem pewnych zajść w Poznaniu - na szczęście nieudanej próby kradzieży norwega.
Moje przemyślenia są następujące:
NIGDY nie zostawiajmy kotów samych w klatce, jeżeli musimy się oddalić POWIEDZMY O TYM SĄSIADOWI i POPROŚMY GO O ZWRÓCENIE UWAGI NA NASZEGO PODOPIECZNEGO.
I nie może być mowy o wyjmowaniu kota z klatki, nie ma tłumaczenia - porównanie, znajomy, kuzyn... Jeżeli sędzina prosi o kota - prosi stewarda i sprawa jasna. Jeżeli kuzyn, przyjaciel, znajomy niech zaczeka lub poszuka właściciela.
W Poznaniu to był czysty przypadek z mojej strony, że zwróciłam uwagę na osobę wyciągającą (!) z klatki kota jak swojego! Było przedpołudnie, pierwszy dzień wystawy, zamieszanie - załatwianie formalności (niestety spóźniłam się

), dekorowanie klatki, rozpoczynające się oceny...
Nie znałam sąsiadów...
Gdybym wiedziała, że kot został sam - nikt obcy nawet nie otworzyłby klatki!
Prośmy, prośmy, prośmy o wzajemną pomoc i starajmy się swoje wyjścia ograniczyć do minimum!
Tak mi przykro z powodu MCO... Z całego serca współczuję wystawcom...