Moje drogie Forumowiczki i drodzy Forumowicze. Jak zwykle kiedy jest problem zwracam się do bardziej doświadczonych ode mnie. Niektórzy z Was mogą pamiętać mój wątek o interferonie i mojej kochanej, niestety świętej już pamięci kici, Małej. Małą niestety zabrała choroba (bezwysiękowe zapalenie otrzewnej). Kicia długo walczyła bo pół roku, ale nawet przy użyciu kociego interferonu, choroby nie udało się powstrzymać. Ale to temat na inny wątek.
Po śmierci Małej oczywiście pocieszyłem się następnym kotkiem. Mam jeszcze jedną kotkę, Saszę i Sasia absolutnie sama być nie mogła. Do domu zawitał kawaler, Paco (zwany Pachito, Pakusiem, tudzież Pakicińskim). Paco urodził się z bezdomnych, przyklinicznych rodziców i miesiąc przed trafieniem do mnie spędził w klatce (jak i na jej zewnątrz) w klinice.
Jeszcze zanim do mnie trafił, Paco miał mnóstwo strupków. Weterynarze to obserwowali, coś tam zaaplikowali, fioletowym światłem poświecili i wydawało się, że strupki powoli znikają. Dodam, że Pakuś jest bardziej długowłosy.
Tydzień temu zauważyłem u Saszy jakiś taki mały łysy placek przy uchu. Poszedłem do weterynarza a on od razu powiedział, że grzybica.


Ale, ale. Weterynarz zapisał Ketokonazol, dawka pół tabletki dziennie. Tabletka ma 200 mg. Przez weekend poczytałem w internecie i we wpisach innych internautów zobaczyłem, że u kogoś weterynarz zalecał tylko 1/4 pastylki bo podobno obciąża wątrobę. Dzisiaj więc przeszedłem się do mojego weta i zapytałem, czy na pewno ma być pół tabletki, co potwierdził. Ale później w domu przeczytałem ulotkę dołączoną do leku i tam, jako dawka dla dzieci, jest tylko 1/4. Kot nie dziecko, ale skoro dziecko, bądź co bądź większe od kota dostaje 1/4, to czy bezpiecznie jest podawać kotu 1/2?
Czy ktoś ma z tym doświadczenie? Może ktoś jest wetem?
Z góry dziękuję za pomoc.[/b]