Koty kotiki, a może kotika kotów.

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Wto paź 14, 2008 21:50

Kotiko, znalazłam w Twoim podpisie informację o chorobie Pufcia i przyleciałam do Twojego wątku doczytać. Biedny Pufcio i biednaś Ty z tymi wszystkimi chorobami :(
Jak Pufcio dzisiaj?

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto paź 14, 2008 22:05

Kotiko, właśnie zauważyłam Twój atek i jego tytuł. Bardzo mi przykro z powodu choroby Pufcia i pozostałych kotków :( Mozno trzymam kciuki za ich zdrowie :ok: :ok: :ok:
Jak Pufcio się dzisiaj czuje? A pozostałe koteczki? Trzymasz się jakoś?
Baksiu ['] 17.01.2010, Ginuś ['] 14.01.2019.
Bardzo za Wami tęsknię i czekam na tę chwilę, kiedy się znów spotkamy po drugiej stronie...

anna09

Avatar użytkownika
 
Posty: 3983
Od: Pon maja 28, 2007 11:37
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto paź 14, 2008 23:21

anna09 pisze:Kotiko, właśnie zauważyłam Twój atek i jego tytuł. Bardzo mi przykro z powodu choroby Pufcia i pozostałych kotków :( Mozno trzymam kciuki za ich zdrowie :ok: :ok: :ok:
Jak Pufcio się dzisiaj czuje? A pozostałe koteczki? Trzymasz się jakoś?


Dziękujemy za kciuki. :D Pufcio lepiej.
Teraz kolej na inne, kichają, jakaś wirusówka. :roll:
Kichał Gacek, póżniej Sasza, wczoraj Stella, od dziś Balu.
Wszystkie oczywiście szczepione. Jakos się trzymamy. :)
Obrazek

Najlepsze kotki są od Kotiki. :wink:
Nie mam nic wspólnego z obecną działalnością Fundacji Kotikowo.

kotika

 
Posty: 11098
Od: Pt lis 18, 2005 23:46
Lokalizacja: 3w1

Post » Śro paź 15, 2008 10:14

To trzymajcie się dalej.Kciuki są.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Czw paź 16, 2008 8:13

kciuki za Balu!!!!!

gisha

 
Posty: 6082
Od: Wto sty 17, 2006 12:01

Post » Czw paź 16, 2008 8:15

gisha pisze:kciuki za Balu!!!!!

Biedny Balu :( Kciuki za szybki powrót do zdrowia :ok: :ok: :ok:
Baksiu ['] 17.01.2010, Ginuś ['] 14.01.2019.
Bardzo za Wami tęsknię i czekam na tę chwilę, kiedy się znów spotkamy po drugiej stronie...

anna09

Avatar użytkownika
 
Posty: 3983
Od: Pon maja 28, 2007 11:37
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie lis 16, 2008 8:02 Rozliczenie z czasem.

Dawno tu nie pisałam. Brak nastroju, a głównie brak czasu.
Co się wydarzyło. Po 1 penlaukopenia.Zaatakowała bardzo ostro, lecz my broniliśmy się z determinacją. Właściwie moje życie wtedy ograniczało się do dwóch spraw: pracy i lecznicy. Antybiotyk, leki uodparniające, kroplówki, a w końcu, ponieważ na surowicę trzeba było czekać, podanie krwi zdrowego kota. Był dzień gdy wetka nie wiedziała czy ratować mnie, czy kociaki. :roll:
Krew oddali wtedy:
Balu
Obrazek Obrazek

i Gacek
Obrazek Obrazek Obrazek

i pewien rudy kocur, znajomych wetki.

Częto zabiegi przy kociakach przekraczały godziny otwarcia lecznicy. Obie wetki nie robiły z tego problemu, zostając po pracy i kilka godzin, aby ratować moich uliczników.
I wtedy z pomocą przyszła Werka, która załatwiła pierwszą ampułkę surowicy. Skutek był, choć dochodzenie do zdrowia było długie, bo choroba niszczy bardzo jelita kociaków. Zachorowały następne , wetka jeżdziła, aby było szybciej po surowicę. Śmierc kociaków strasznie mnie przygnębiała, całe szczęście, ze część odchodziła nocą, chyba nie wytrzymałabym tego balastu.

Całkowicie dobiła mnie śmierć białego Oscara, którego wyciągnęłam ze stasznego stanu. Nie mogłam się pozbierać. To nie tak miało być. Te kociaki mialy trafić do ciepłych domów, miały być szczęśliwe. Oscar, mały brytyjczyk, który kochał tylko mnie. Nigdy was nie zapomnę. :cry:
W tym czasie spotkałam się z dużą pomocą i dowodami przyjażni, tak na forum, jak też w moim miejscu zamieszkania. Zdarzało się, że obca dziewczyna pytała mnie jak się czują kociaki, a nieznana dziewczynka pomogła mi zanieść kociaki do lecznicy.
Gdy kiedyś poszłam do sklepu zoo, stały tam zakupy opłacone przez ludzi, którzy wzięli ode mnie Becky. To pomagało. :?
Bardzo też w tym czasie pomógł mi mój niebieściuch Gacek.Stale był przy mnie, kazał się kochać, nie pozwalał mi myśleć o złych rzeczach.

Teraz w lecznicy jest zawsze chociaż 1 ampułka surowicy, już dwa razy pomogło to uratować zwierzaka. Raz kociaka Ani_36 ze schroniska, a raz małego yorczka.
Jutro napiszę dalszą część.
Ostatnio edytowano Pon lis 17, 2008 20:55 przez kotika, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

Najlepsze kotki są od Kotiki. :wink:
Nie mam nic wspólnego z obecną działalnością Fundacji Kotikowo.

kotika

 
Posty: 11098
Od: Pt lis 18, 2005 23:46
Lokalizacja: 3w1

Post » Nie lis 16, 2008 15:05

Kotiko, bardzo mi przykro i współczuję Tobie z całego serca, że musiałaś to wszystko przejść...
Baksiu ['] 17.01.2010, Ginuś ['] 14.01.2019.
Bardzo za Wami tęsknię i czekam na tę chwilę, kiedy się znów spotkamy po drugiej stronie...

anna09

Avatar użytkownika
 
Posty: 3983
Od: Pon maja 28, 2007 11:37
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie lis 16, 2008 16:39

anna09 pisze:Kotiko, bardzo mi przykro i współczuję Tobie z całego serca, że musiałaś to wszystko przejść...


Wiem Anno09 i dziękuje. Tym bardziej, że mam dziś kosmicznego doła,wręcz kosmiczną dziurę. :roll:

Śmierć jest nierozerwalnie związana z życiem, lecz jak jest jej za dużo to masz jej dość i zaczyna ci ciążyć jak jakieś brzemię. Dlatego piszę to wszystko aby jakoś odciąć się od tego i miec to za sobą, choć zawsze będe o tym pamiętać.
Obrazek

Najlepsze kotki są od Kotiki. :wink:
Nie mam nic wspólnego z obecną działalnością Fundacji Kotikowo.

kotika

 
Posty: 11098
Od: Pt lis 18, 2005 23:46
Lokalizacja: 3w1

Post » Nie lis 16, 2008 21:37 Czas Freda.

Potem moje kotuchy dopadła jakaś wstretna wirusówka.
Pierwszy i najciężej przechodził ją Pufcio. Miał tak zajęte struny głosowe, że nie miauczał, a skrzeczał. Miał zajęte płuca, okropną temperaturą, strasznie kaszlał. Znów codzienne wizyty w lecznicy, znów rósł mój dług, mimo że za część zabiegów płaciłam od razu.
Pufcio przeleczył chorobę "nakolankowo", tzn. leżał cały czas plackiem na moich kolanach. Póżniej przyszła pora na inne, nie ominęła żeadnego, na szczęście pszeszły ją jakoś łagodniej, tylko Leśny Chłopiec trochę cieżej.
Wszystkie jednak były leczone, a ja nosiłam po dwa kontenerki do wetki.
Potem nastał czas Freda.
Zobaczyłam go na stronie schroniska, rasowy sybirak. Takie nie zagrzeją długo miejsca w schronie. On jednak był na stronce i nie znikał. W końcu aby sprawdzić zadzwoniłam. Powiedziano, że kot jest i mogę go zabrać. Ponieważ adopcje są do godz.15,00, a ja dzwoniłam w poniedziałek, zapytałam czy mogę go zarezerwować, bo przyjadę po niego dopiero w sobotę. Pracownik powiedział, że nie ma potrzeby 8O , on i tak będzie, to stary kot, którego po śmierci właściciela oddała rodzina, nikt go nie weżmie...
Nie powiedział tylko, że kot ma chora wątrobę i nerki, że jest zagłodzony, że koci katar, ze jest zasmarkany, zaglucony i ma mega biegunkę...
Właściwie nie powinni go wydać, bo teoretycznie schroniska nie wydają chorych kotów, nic jednak nie powiedziałam, bo wtedy mogliby go naprawdę nie wydać.
Fred ma zrobione badania krwi, USG, ma chorą wątrobę, ale nie tragicznie, ma też chore nerki, ale będąc na odpowiedniej diecie, może jeszcze przeżyć duużo szczęśliwych lat. :)
Jest dużym, pięknym, inteligentnym i gadatliwym kotem. Potrafi sam przyjść na kolana, na mizianki. :D
Reszta kotów rosła, młodzież szalała. Nawet Sasza, który był bardzo związany z Oscarem i po jego śmierci nie bawił się wcale i odrzucał inne koty, teraz bawi się i szaleje, tak jak powinien.

Śpiący Sasza.
Obrazek

Stella, moja gdwiazdeczka.
Obrazek
Ostatnio edytowano Pt lis 21, 2008 21:05 przez kotika, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

Najlepsze kotki są od Kotiki. :wink:
Nie mam nic wspólnego z obecną działalnością Fundacji Kotikowo.

kotika

 
Posty: 11098
Od: Pt lis 18, 2005 23:46
Lokalizacja: 3w1

Post » Nie lis 16, 2008 21:57

kotiko, przeszłaś dużo i strasznie współczuję. Wiem, jak śmierć może dobić gdy jest jej za dużo. Masz prawo teraz, jako reakcja, wpadać w mega doły. Ale nie zatrzymuj się w nich. Potrzebujemy Ciebie, i my, i Twoje koty zwłaszcza.
Wiem, to banał, ale po dniach pochmurnych i burzowych zawsze przychodzą w końcu słoneczne.
Trzymaj się.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie lis 16, 2008 23:34

Kotiko, kochana nasza, dzielna jesteś niesamowicie. Jestem z Tobą całym mym serduszkiem.
Obrazek

dzidzia

 
Posty: 7589
Od: Śro sty 10, 2007 15:15
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Pt lis 21, 2008 21:27 Pogańska Freya.

Jesteście kochane dziękuję wam za ciepłe słowa. :roll:

Był też czas pogańskiej Freyi. Takie imię nadała jej Ewutek. :)
Wiadomość o niej dostałam od Izabeli na pw. Kotka nie chce jeść, nie załatwia się do kuwety, praktycznie leży w klatce i się nie rusza.
Nie chciałam jej wziąść, nie tylko dlatego, że i tak miałam dużo kotów. Bałam się, że jest może mało odporna i zarazi się pp.
Izabela powiedziała, ale i tak jest szansa, że będzie żyła, tutaj nikt nie ma dla niej tyle czasu, nie przeżyje.
Pojechałam. Izabela wyciągnęła ją z klatki. Piękna, marmurek, długowłosa.
Jej oczy miały tak rozszeżone żrenice, że były całe czarne. Już pierwszej nocy załatwiła się do kuwety. Dałam jej budkę dla kotów i tam zamieszkała Freya. Czasem karmiłam ją sama, czasem szłam do wetki.
Po kilku dniach kotka czasem sama zjadała niewielkie porcje, czasem trzebabyło karmić. Oczy wciąż wielkie, przerażone, tak jakby jej ciało było u mnie, a umysł był dalej uwięziony w schronie.
Wreszcie wielka nowina, znalazła się właścicielka kotki. Właścicielka była francuzką i trudno było się z nią dogadać, miała się do mnie zgłosić. Nigdy tego nie zrobiła. 8O Nigdy nie dowiem się dlaczego. A kotka na pewno za nią tęskniła, to było widać.
Póżniej ruja, czekałam aż wyciszy się. Ostatnio dzięki pomocy Sylwi@, udało się zrobić jej badania krwi. Telefonicznie wet powiedział, że wszystko w normie. W przyszłym tygodniu sterylka, a potem szukamy dobrego domu.

Domu, który jej nigdy nie porzuci, ale pokocha na dobre i złe. :)


Obrazek
Obrazek

Najlepsze kotki są od Kotiki. :wink:
Nie mam nic wspólnego z obecną działalnością Fundacji Kotikowo.

kotika

 
Posty: 11098
Od: Pt lis 18, 2005 23:46
Lokalizacja: 3w1

Post » Nie lis 23, 2008 19:49

Zapomniałam dodać w ostatnim poście, że Freya jest miziastą panienką, lubi jak ją głaszczę i barankuje moje nogi jak tylko wchodzę do łazienki.
Nie chce wyjść, bo pewnie myśli że taka banda kocia za drzwiami, to ją zje.
Je najlepiej suche, czasem kurczaka ale nie zawsze. Raz dałam jej surowej wołowinki, ale nie chciała. Puszkowe, to tak w zależności od humorku. Jest dość wybredna, suche to najlepiej Royal albo Hills. :D Tymczasy zaczynają dorastać. Jutro muszę się umówić na kastrację Saszy.
Zaczął się "brzydko" :oops: bawić z Leśnym Chłopcem. Leśny Chłopiec i Gacek coraz częściej zwany Grubym, jeszcze nie, ale to tylko patrzeć... :roll:
Wśród debeściaków tez seksualne pociągi widać.
Małą Natka jest solą w oku sąsiadów. Och, zycie, życie.

Jutro idę do kontroli z Dominiką. To jest kot doskonały, grzeczny , miziasty, delikatny i cichutki. :1luvu:
Obrazek

Najlepsze kotki są od Kotiki. :wink:
Nie mam nic wspólnego z obecną działalnością Fundacji Kotikowo.

kotika

 
Posty: 11098
Od: Pt lis 18, 2005 23:46
Lokalizacja: 3w1

Post » Sob gru 13, 2008 20:24

Kiedyś forum było dla mnie wypoczynkiem, oderwaniem od pracy przy kotach. Ostatnio spotkało mnie tyle nieprzyjemności przez forum, że i to się skończyło. Coraz częściej łapię się na tym, że wchodzę tu z obowiązku.
Jak uda znależć mi się trochę czasu, chcę rozbudować swoją prywatną stronę, wtedy tam będę dawała ogłoszenia o kotach.
Freya w nowym domu. Może to jest pierwsza jaskółka i inne też znajdą domy, bo jak nie przyjdzie mi ogłosić upadłość. :roll:
Przykro mi, że Agnieszkę wrobiłam w kociaka, który jak się okazało ma grzybicę. Wiem co to znaczy, też z tym walczyłam. Przeraszam Agnieszko.
Cieszą tylko wiadomości i zdjęcia od ludzi, którzy wzięli ode mnie koty, a które teraz sypnęły się, jako prezent na święta. :)
Obrazek

Najlepsze kotki są od Kotiki. :wink:
Nie mam nic wspólnego z obecną działalnością Fundacji Kotikowo.

kotika

 
Posty: 11098
Od: Pt lis 18, 2005 23:46
Lokalizacja: 3w1

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot] i 177 gości