dellfin612 pisze:Prawie wszędzie te same problemy
Na palcach jednej ręki można policzyć miejsca, w których i koty mają sie gdzie przytulić i młode się nie rodzą. Ale rozumiem, że to efekt lat pracy karmicieli
Zawsze powtarzam, że nieuczciwe ze strony miasta (które ma w statucie zajmowanie się wolnożyjącymi kotami) jest zwalanie wszystkiego na barki karmicielek, bo często sa to samotne starsze panie, nie dysponujace ani funduszami, ani transportem, ani miejscem do przetrzymania kotek po sterylce, ani klatką łapką... Wiem, że współpraca z karmicielkami jest często bardzo trudna, sama się na nie wściekam (a pomagam tylko trzem

). Ale z drugiej strony kiedy słyszę, że "karmicielki powinny zadbać żeby koty się nie rozmnażały" to myślę sobie - a kto zadba o karmicielki? Całe szczęście, że pomagają im osoby (znamy je z forum), które wiedzą, jak załatwic darmową sterylkę, mają klatkę-łapkę, samochód, internet...
Ale wracając do kotek - już zostały wypuszczone w piwnicy. Mają wodę, suche i mokre jedzonko, kuwetę i mnóstwo miejsc do chowania się. Zostawiłam im zapalone swiatło. Mam nadzieję, że sobie poradzą.