Magija pisze:były białaczkowiec Denis, trafił do nas z grzybicą na 80% jego malutkiego ciałka, ze świerzbem itd. Leczenie nie dawało rezultatów i po kilku miesiacach zrobiliśmy test- wyszedł pozytyw. Ryczeliśmy oboje, baliśmy się o niego i pozostałe koty. Kurację interferonem zaczeliśmy prawie od razu, wierzyłam w jej sukces i pomimo, ze Denis czuł się gorzej i nasilały się też jego objawy chorobowe to nie braliśmy pod uwagę, że może się nie wyleczyć.
Magija... twoje słowa bardzo dodały otuchy. jestem na pierwszych stronach wątku, ale nie dam rady chyba doczytać dziś całości bo jestem jeszcze na etapie ryczenia i walenia głową w ścianę...
Marcyś vel Marcelek, bo nie mogłyśmy z mamą podjąć decyzji... Imię pojawiło się wraz z wynikiem testów białaczkowych...

Jak wyzdrowieje to będzie Wafelkiem... Bo to imię pojawia mi się jak neon w głowie gdy pojawia się nadzieja.
Marcyś został przez nas zabrany z lecznicy. Postąpiłam nieodpowiedzialnie, bo najpierw zabrałam kotusia a potem dopiero zrobiliśmy testy. Nie spodziewałam się... Od pierwszej chwili jest w oddzielnym pokoju. Inne koty nie mają z nim kontaktu. Nie są zaszczepione na białaczkę. Dzięki galli i innym kotusiom o których czytałam na wątkach forumowych wiedziałam, że musi być izolatka jeśli inne koty nie są szczepione na białaczkę i że mam uważać na miseczki i kuwetki.
Marcyś ma 8 miesięcy. Jest bardzo wyniszczony. trafił z oberwanym uchem i zakrwawionym pyszczkiem do lecznicy. Bardzo chudy, z brzydkim futerkiem, z wybitymi kilkoma ząbkami, bez pazurka. Wyglądał jak obraz rozpaczy.
Wynik testu na białaczkę pozytywny - wykonany w labie a nie na płytce, więc moja nadzieja że to pomyłka nagle stopniała, bo pamiętałam z wygranych walk z chorobą u innych, że tamte kociste miały testy płytkowe.
Ale im dłużej czytam tu wątki tym bardziej nastawiam się na walkę.
Od wczoraj kocurek dostaje interferon ludzki. ma potworne rozwolnienie. Po całej serii antybiotyków przestało z niego lecieć, ale nie utrzymuje kupki i co jakiś czas trochę rzadkiego wydostaje się w sposób niekontrolowany. Dostaje Intestinal do jedzenia.
Kocurek dostaje też Omegę (ludzki lek ale sprawdzał się jako zamiennik Scanomune u naszych kocistych), ale czytałam już o Scanomune i podpytam czy to może zamiast omegi podawać.
Oprócz antybiotyków dostawał też Ornipural w związku z ogólnym stanem.
Kotuś ma ślady kk ale się normuje. Bardziej martwi mnie rozwolnienie, bo z rozmów z wetką zrozumiałam, że jeśli po tych antybiotykach i leczeniu obecnym nie uda się uspokoić objawów to niezbędne będzie USG.
Kocurek nie jest kastrowany. i wiem już że długo poczekamy nim będzie to możliwe...
Na razie Marcyś się pucuje od kilku dni notorycznie. Zaczął się bawić. Ma apetyt. Jak śpi to rozciągnięty jak śledź.
W zasadzie to boję się tylko bezsilności jeśli nie wygramy, jeśli objawy się nasilą, jeśli Marcyś zacznie cierpieć a ja nie będę wiedziała czy to chwilowe pogorszenie tuż przed poprawą, czy to już koniec.
W ogólnych badaniach krwi - wysokie leukocyty (przy max 15,5 G/l my mamy 19,20), za mało białych krwinek kwasochłonnych (przy min. 2% my mamy 1%), wysoki AspAT (przy max 44 my mamy 62 U/L), niska glukoza i kreatynina (przy min. 1 mg/dl my mamy 0,8) i wysokie białko całkowite (przy max 80 g/l my mamy 88). Ogólnie wetka uważa, że poza białaczką wyniki krwi są do przyjęcia.