Hop do góry.
No z Lunką niby lepiej,

bo zrobila się wczoraj bardziej kontaktowa. sama przylazla na kolana

, a wnocy do lóżka( ale wierci się niemilosiernie

) Ma więcej sily bo zdecydowanie więcej i mocniej protestuje przy kroplówka i innych zabiegach.
Nic nie pisalam bo jak na drudiego tymczasa to ja bylam (i jestem przerażona).
Po raz pierwszy wenflony i walczący kot niedotykalski.
Teraz niby nabralam już troszeczkę wprawy, ale dziewczyny i tak też na okrąglo poświęcają czas (marta min. 2 godziny spędza przy karmieniu).
Nie bylam przygotowana na tak intensywną opiekę.
Kroplówki dwie rano i dwie wieczorem, jeszcze z odstępem czasowym, odmaczanie kinola i walka z polykaniem f tolizyny

. W ciągu doby to zajmuje mi ok 8 godz. A

jak jeszcze dojdzie wizyta u weta to w przypadku dni wolnych to dodatkowo min. 2-2,5 godz.
Powiem szczerze że jestem padnięta. W pracy nos opiera mi się o biurko.
Najgorsze że jak Lunka zaczyna wychodzić z jednego to hop drugie.
Już miala na trzech nogach wenflony, a teraz ta cholerna ropna dziura na lopatce i to calkiem pokaźna bo o średnicy ok 4 cm.
Ale jest lepiej.
