bylam dzis na Wenecji.
Pani M. tak sie cieszyla, ze az sie polakala.
Maryski nie bylo, weic niew iem co z tym innym kotkiem, a Millerka juz zapomnaila o tamtym czarnusim Korku.
Na froncie spokojnie, jak przez bitwa.
kotki malutkie jeszcze nie wyszly na podworko, nie wiem gdzie ich szukac nawet (dwa mioty).
PAni M. ma teraz problem, ze ona juz niedlugo umrze i kto sie kotami zajmie.
Rozpaczala okropnie, musialam napisac specjalna kartke dla jej syna, ze w razie smierci ma do mnie zadzwonic ....