Zaczne od smutnych wieści - Filemon odszedł, trzymał się dzielnie, podczas mojego wyjazdu był pielęgnowany troskliwie w tymczasowym domku i dzień przed moim powrotem pokonał go DIP
Bolek przez jeden dzień był w nowym domku, ale z powodu ataku duszności TŻta opiekunki wrócił do mnie.
Pucek naokienny wprowadził się na salony i zajmuje sie leżakowaniem na fotelu (ma już swój ulubiony) lub na wersalce. Przychodzi na mizianie, barankuje i ugniata. To kot grzecznym, dystyngowany i cichy (uff). Od wczoraj obaj panowie są bezjajeczni. Miałam nadzieję, że Bolek prześpi cała noc i nie będzie skakał po mnie ani wydzierał sie, ale tuz po kastracji wrócił do siebie i już przez telefon słyszałam w tle jego narzekania. Od jakiegoś czasu hormony musiały w nim buzować bo nosiło go po całym domu, kwękał i zaczepiał inne koty. Optymistycznie wiążę, to z hormonami i czekam aż wróci jego grzeczny i ujmujący sposób bycia
Pucysław natomiast spał długo i rano powitał mnie szerokim ziewem i mruknięciem powitalnym

To bardzo grzeczny i dostojny pan.