Towarzystwo oporządziłam i już jestem ..
Kytka jest oswojona i bardzo miziasta. Zauważyłam, że bardzo lubi dzieci. To właśnie dzięki dzieciom z sąsiednich bloków ją poznałam w czerwcu br. Od tamtej pory ją dokarmiam. Jest drobiutka, bardzo spokojna. Prawie nie miauczy, za to mruczy na okrągło. Myślę, że ona ma maksymalnie 2 lata. W piątek poproszę weta o opinię.
Chciałam ją wysterylizować jak jej poprzednie dzieci znalazły domki ale niestety nie załapała się na sterylki, w których pomogła nam cioteczka Tiger (transporty wyskakiwały niespodziewanie w ciągu dnia, a ona przychodziła tylko póżną nocą) potem żadna lecznica w Chełmie (nawet państwowa całodobowa) nie chciała mi jej przetrzymać po sterylce. Wziąć do domu nie mogłam (TŻ

) a klatki nie miałam skąd pożyczyć. Skutki były do przewidzenia. Powiem szczerze, miałam nadzieję, że TŻ zmięknie jak przyniosę maleńkie ślepe kluseczki to potem wszystko po kolei da się załatwić, ale Kytka mnie wykiwała bo znalazła sobie inne miejsce dla dzieciaków.
W miarę regularnie przychodziła do stołówki do 13-15 września. Potem zniknęła, po miesiącu pokazała się 3 razy i znowu zniknęła. Detektyw ze mnie kiepski i nie potrafiłam znaleźć gdzie ukrywa maluchy. Dwa razy poszła mojego bloku ale w piwnicy kociąt nie znalazłam. W ubiegłym tygodniu dzieci wypatrzyły ją przez okno przy szkolnej stołówce.