Satoru, ja się w skupieniu modliłam do kroplówki w szybsze tempo...
Myślałam, że tam oszaleję: płaczący, wiercący się kociak, w moich dłoniach, szczekający i piszczący pies i dwie 10-letnie dziewczynki, które się kręciły i zagadywały mnie co chwilę, oczywiście z dobrej woli i chęci pomocy, ale to powodowało, że kociak się podrywał do ucieczki...
Wyszłam bardziej zmęczona, niż po generalnych porządkach, dodatkowo z mega dołem, trzymał mnie aż do wieczora...
A kurduple - czarna i dymna - własnie skończyły śniadanie i toaletę - i zaczynają zabawę

nie mogę od nich oczu oderwać
