W sprawie znajdki Frydzi kolejny telefon - ano wypuszczany na pole koło sklepu, przecież musi se polatać. Proszę zadzwonić później, jestem na cmentarzu, nie mogę rozmawiać. I cisza.
Przed chwilą telefon - parking w rejonie mojej starej pracy, na którym karmiłam Łateczkę. Przez jakiś czas nieczynny, dziś zaczęli porządkować teren, dalej będzie tam parking. Karmicielki rozmawiały z nimi - właściciel parkingu raczej kociolubny, może pozwoli postawić budki na zimę. Niedaleko ma drugi parking - i tam jest kilka / kilkanaście maluchów, pracownicy nie wiedzieli ile, podobno małe i dużo.
Ręce mi opadają - dorosłe i podrostki wiadomo, do wycięcia, co prawda nie wiem, za co.
Ale maluchy należałoby zabrać.
Tylko gdzie?
Pod blokiem jednej z karmicielek nadal koczują trzy buraski, czekają, aż wyadoptuje obecny "zapas"..